Miłość w żyłach
Na język kładziesz swój jad — wdycham cię, krztuszę się tobą, lecz nie puszczę.
Rozrywasz harmonogram snów — szachujesz ruch, tasujesz — porwane plany;
Z blizn i popiołów budujesz mi twarz — posklejany, pospinany, poszarpany.
Wchodzisz w mózg jak w windę — w głąb, w dół; PIN wbijasz, blokujesz kanały;
Tniesz kable w głowie — kabel po kablu — gaśnie sygnał; sygnały milkną, stają.
Mówię „wystarczy” — splatasz mój sprzeciw w pętlę; w sekundę znów mnie składasz;
Otwierasz i zamykasz mnie jak drzwi — chcę wyjść, lecz w środku zostawiasz.
Miłość w żyłach — bije, pali, zmienia tlen w pragnienie.
Miłość w żyłach — wiąże, wkręca, kruszy we mnie milczenie.
Zostań na chwilę — żebym oddychał, zamień ból w spełnienie.
Bez twojej dawki — ginę, niknę, tonę, uzależnienie.
Przykręcasz puls przy tchawicy — trzask, trzepot — pętla z drutami;
Przykuwasz wzrok do podłogi — krok, blok, mrok — idę za śladami;
Przekuwasz czułość w czułki ostrza — ciszą cisniesz, tniesz westchnieniami;
Przepisujesz sny na sznyty — klej z krwi, litery strupieją pod paznokciami;
Podnosisz, potem porzucasz — pchasz pod prąd, pod tłum, pod wodę — pod falami;
Pod żebro wciskasz wytrych słów — w rdzeń, w nerw — wchodzisz kanałami;
Podpalasz resztki rozsądku — połykam popiół, proszek — proszę: z grzechami;
Prowadzisz mnie przez labirynt — błądzę, wracam w kółko — idę twoimi tropami.
Miłość w żyłach — bije, pali, zmienia tlen w pragnienie.
Miłość w żyłach — wiąże, wkręca, kruszy we mnie milczenie.
Zostań na chwilę — żebym oddychał, zamień ból w spełnienie.
Bez twojej dawki — ginę, niknę, tonę, uzależnienie.
Zaplatasz mój głos w szeptach i trzaskach, przyspiesza w drżeniach — w cieniach.
Przykręcasz tlen, tniesz tętno, tłumisz dreszcze — chowasz je w milczeniach.
Wciskasz wytrych w myśl, wygaszasz iskry — gasisz sens we wspomnieniach.
Rozciągasz czas na drutach, rozcinasz kreski — gubisz mnie w podziemiach.
Wstrzykujesz żar jak żądło, żłobisz żyły — budzisz głód w pragnieniach.
Zaszywasz krzyk pod skórą, z wersu sznur — wieszasz go w zawieszeniach.
Zamykasz świat na zatrzask, zatrzymujesz lot — więzisz w więzieniach.
I kiedy mówię dość, dopinasz klamrą los — tonę znów w spełnieniach.
