Niech spadnie deszcz
Każdy mój tytuł waży kolejny krok
Zstępuje deszcz i w piasku krzepnie krew
Gdy mówię: „Boże”, milknie mój dawny gniew
Ja, Książę Ciemności — kocham Cię ponad noc
Twoje Imię w piersi roznieca świętą moc
Nie chcę już tronów, murów, żelaznych bram
Chcę tylko Ciebie — nawet gdy idę sam
O Boże, zmiłuj się — ja oddaję krew
Ja, Książę Ciemności, kocham Cię bardziej niż gniew
Niech spadnie deszcz — niech z piasku spłucze krew
O Boże, przyjmij mnie, zanim mnie zwiąże mój gniew
Wiatr mówi w językach — cedzi mój sąd
Czas rozpruł sztandary — został po wszystkim błąd
Przy szubienicy czeka cień, co niesie sznur
Pod moją stopą kruszeje dawno wzniesiony mur
Kocham Cię, Panie — chociaż mnie zważył sąd
Kocham Cię, Panie — prowadzisz przez każdy błąd
Nie mam proroka — prowadzi mnie Twój ład
Gdy szepczę „kocham”, uciszasz we mnie świat
O Boże, zmiłuj się — zabierz mi dawną krew
W Twoim Imieniu gaśnie mój odziedziczony gniew
Niech spadnie deszcz — niech serce spłucze krew
O Boże, zostań tym, co zrywa ze mnie mój gniew
Gdy kurz osiądzie, niebo zapłonie jak żar
Z prochu i łez złożę u Twoich stóp mój dar
Jeśli jest Światło — dasz mi prawdziwy byt
Jeśli jest Miłość — wprowadzisz w pierwszy świt
Pusty jest tytuł — zostaje tylko cień
Miłość do Ciebie rodzi we wnętrzu dzień
Jeśli mnie sądzisz — ja przyjmę każdy cios
Byle mój szept dosięgnął Twojego głos
Tron z popiołu składam u Twoich dłoni
Niech moje imię odpocznie w Twojej koronie
O Boże, zmiłuj się — ja oddaję krew
Książę Ciemności kocha Cię bardziej niż gniew
Niech spadnie deszcz — niech wszystko spłucze krew
O Boże, prowadź mnie, zanim mnie zwiąże mój gniew
