Do świtu
weź mój czas, zabierz blask.
Woda spłynęła, cisza nas tuli,
bierz mnie bliżej — puls nam się buja.
Włosy jak fale, po mojej skórze,
usta przysięgi, oddech jak burze.
Drżysz mi w ramionach jak struny skrzypiec,
nuty krążą nam w każdej żyłce.
Dotyk to ogień, modlitwa cicha,
noc ma rozbrzmiewać — niech się zaczyna.
Milczenie krzyczy — słyszysz, jest bliżej,
serce jak werbel — ciało to slide’y.
Chcesz mnie natychmiast, mówisz to wzrokiem,
świat pędzi nowym, właściwym torem.
To nie jest tylko pożądania jazd,
to dusz złączenie — boski trans.
Drżysz jak struny — w ciszy gramy tony,
ogień i woda tańczą między nami.
„Nie mów nic więcej” — mówisz mi bez słów,
do świtu, do świtu — jeden akord, ruch.
Tonę w tobie — ty toniesz we mnie,
czas nam się składa w bezdenne sekwencje.
Drżysz jak struny — ja gram i milknę,
gdy twoje imię w ciemność płynie.
Twoje uda — ciasno jak wąż,
każdy twój ruch — rozkoszy ciąg.
Na moich ustach — winny żar,
na mojej skórze — pazurów ślad.
Łapiesz powietrze, głos ci się łamie,
każda sylaba tnie noc na plamy.
„Bliżej, mocniej” — bez żadnych granic,
z każdym uderzeniem chcemy bardziej.
Milczenie mówi naprawdę najwięcej,
w prądzie tej chwili gubimy sekrety.
Nie tylko ogień — to nasze centrum,
dwie dusze w tańcu, bez żadnych wstrętów.
W oku huraganu — tylko my,
świat się zatrzymał — liczy do trzy.
Drżysz jak struny — w ciszy gramy tony,
ogień i woda tańczą między nami.
„Nie mów nic więcej” — mówisz mi bez słów,
do świtu, do świtu — jeden akord, ruch.
Tonę w tobie — ty toniesz we mnie,
czas nam się składa w bezdenne sekwencje.
Drżysz jak struny — ja gram i milknę,
gdy twoje imię w ciemność płynie. (oh)
Światła ścisz — niech noc nas stroi,
puls jak klik — oddech się dwoi.
Księżyc w srebrze — okna jak kino,
liczysz na palcach: „wejdź głębiej… przy mnie”.
Tu, gdzie milczenie mówi najwięcej,
prawda jest naga i bije w serce.
To coś, co pali i koi naraz,
„zostań” — i zostaję, wszystko naraz.
Ty: Bliżej — bliżej — bliżej.
Ja: Czuję — czuję — żyję.
Ty: Mocniej — głośniej — wyżej.
Razem: Do świtu, do świtu — wyżej.
Drżysz jak struny — niech niosą nas dźwięki,
noc robi echo z naszych intencji.
„Nie mów nic więcej” — mówisz mi bez słów,
do świtu, do świtu — jeden akord, ruch.
Tonę w tobie — ty toniesz we mnie,
ogień i woda wirują we wnętrzu.
Drżysz jak struny — ja gram bez tchu,
gdy nasze ciała śpiewają w punkt.
Leżysz spokojnie — ciepło jak miasto,
noc się domyka, u nas jeszcze jasno.
Woda przestała dawno już płynąć,
a my wciąż mokrzy — nie chcemy minąć.
(do świtu… do świtu…)
