Do króla, Książę.
Znów ino prawdę gorzką wypowiem.
Byś, królu, uszy swe ku mnie nakłonił,
Bo nie z kłamstwa, lecz z ognia
rodzi się moje słowo.
Pokazałaś, o Rzeczypospolita,
że jeno rządy prawe są trwałe,
Te, które obejmują królowie prawdziwi,
mądrzy, sprawiedliwi i silną ręką władający.
Co kraj ich w szeregach trzymany,
ku wzrostowi i chwale.
Nie zaś te, co pijaków są udziałem,
Ani pseudo-kustoszów sztuki i kultury.
Bo żadne rozpasanie,
Żadne biesiady czwartkowe,
Żadne odpuszczanie pasa,
One, nie dały narodowi plonu –
Jeno zgubę, popiół i hańbę.
Oto rzeknę do Ciebie, władco ziem polskich!
Jam widział dni minione.
Gdy Polska była spichlerzem Europy,
A Wisła złotym zbożem płynęła,
I karmiła pół świata,
A ziemia miodem i mlekiem tryskała,
I wszyscy o niej wieści pletli:
„Oto kraina złota, błogosławiona”.
Jam widział, jak husarskie skrzydła
Grzmotem z niebios biły w nieprzyjaciela,
Pod Wiedniem zło i dzicz zatrzymaliście,
Jak chrześcijaństwo ocalało, boście byli
Polską tarczą, a mieczem nieba.
Niby ludzie, a o mocy Mikaela.
Bo któż wtedy jak Bóg, niemożliwego dokonał.
I Europa cała w dziękczynieniu ku wam się chyliła,
A imię matki waszej Polski w chwałę się unosiło.
Jam widział!
Gdy Maryja nad wami się schylała jak Matka nad swym dzieckiem.
Gdy Częstochowa świeciła jak gwiazda,
Gdy Jan Kazimierz śluby Jej czynił,
Naród w świętym płaszczu Jej się krył.
I żadna moc piekielna
nie mogła was złamać.
Lecz oto dziś cień zaległ wokół korony.
Na tronie widzę próżnych,
Co serce swe w kubek wlewają,
A myśl w próżne obrazy sprzedają.
Widzę kuglarzy i gadułów,
Niemoty! Zdrajcy! Marionetki!
Sejm Polski przez nich rozdarty.
Szlachtę w pysze utonioną,
Co prywaty swej strzeże,
A o dobro wspólne nie dba.
Przeto wołam do Ciebie, królu:
Idź prawą drogą!
Unikaj krętych ścieżek zguby.
Niech wiara twa w Boga,
będzie mieczem i tarczą Twoją.
Niech Ci prawa droga!
Nie fałsz i kłamstwo,
Tam gdzie prowadzisz swe kroki.
Lecz pamiętaj!
Na tej drodze niechaj szlachtę i decydentów sejmowych,
Albo do pionu postawisz,
Albo głosu i władzy ich pozbawisz.
Inaczej zguba narodu,
stanie się zgubą Twoją.
Bo kto naród w rozdarciu zostawia,
ten w przepaść go popycha.
Król winien być postawny, sprawiedliwy i troskliwy,
bo nie samym królem on jest,
lecz namiestnikiem Boga
nad krainą, co mu matką być winna.
A lud swój musi traktować
jak siostry i braci – z rozwagą i poważaniem.
Niech mądrość będzie radą,
A poświęcenie twą koroną.
Niech pycha nie wejdzie w Twe serce,
Bo pycha władców zgubiła potęgi.
Niech próżność nie będzie twoją chlubą,
Bo próżność królewska jest jak dym,
Co rozwiewa się na wietrze.
A jeśli tak uczynisz –
Znów powrócą dni dawne!
Znów ziemia twa będzie spichlerzem Europy.
Znów stanie się tarczą chrześcijaństwa.
Znów złotą krainą, miodem i mlekiem płynącą.
Znów w ramionach Maryi, Królowej Korony Polskiej, której łzy rozpaczy nad wami płyną.
A Ty sam, królu,
Imię swe w kronikach zapiszesz,
Bie jako cień, lecz jako światłość,
Nie jako ten, co dziedzictwo zmarnował,
Lecz jako ten, co je wskrzesił.
I dzieci dzieci Twoich
Imię Twe błogosławić będą,
A naród o Tobie powie:
„On wskrzesił Polskę”.
To mówię ja, Książę –
Który w cieniu stoi, a prawdę głosi.
Jam ten, którego mrokiem zowią,
A przecie światłość Ci zwiastuję.
Albowiem ja wiem:
Nie koroną ze złota,
Lecz wiarą, mądrością i ręką silną
wskrzesisz potęgę narodu.
Tym tron Twój uczynisz wiecznym.