Istota kontaktu
Pseudo–artyści karmią algorytmy jadem – zero serca, zero esencji
Splatam stalowe sylaby, wyrywam maski z kłamstw – ciężar sentencji
Ja, Książę Ciemności, zrywam wam pieczęcie z toaletowej licencji
Guślarz bitu – z popiołów sens przywołuję, destylat transcendencji
Kaskady rymów – meteory w feed, zmieniają bieg tendencji
Wy – chłód reklamy; ja – furia Konrada, ogień na osi konwencji
Bo słowo to krew w obiegu dusz; gdy mówię, płonie tłum – żar intencji
Wchodzę w eter jak siarka i grafit — Istota kontaktu
Wypluwam zgłoski jak łuski z pieca, seryjna semantyka impaktu
Pseudotwórcy — plastik i próżnia; ich treść to trup w szafie kontraktu
Ja ryję bit obsydianem logiki, zostawiam ślady artefaktu
Ich słowa to cisza na fali, mój szept uruchamia mechanikę aktu
Gdy pluję wersami — spadają dekoracje, zostaje twardy szkielet faktu
Nie kłaniam się feedom; Książę Ciemności — mój podpis to smoła, rozcinam kajdany paktu
Każda spółgłoska jak gwóźdź w języku żaru, wbijam ją prosto w mur abstraktu
Pseudo rymami Cię omami
Słuchasz zera co się mami za Pana nad Panami
Żywią klikami głód atencji tłumu świecącymi banerami
Ja słowami znaczę blizny na bitach wyrokami
Wyklepią schematami pustkę w trendach, memami,
Ja imperatywami wywołuję Istotę kontaktu, treść wpajam piekielnymi dekretami
Smoła pod językiem, krzemień w płucach — rozpad matryc trendów degradacji
Zbijam bańki odsłon jak młot na szkło — pęka pustka waszej inflacji
Autotune traci kolor, gdy wchodzę z rzeźbą spółgłosek — precyzja artykulacji
Nie kłaniam się tablicom; piszę wyroki jak węgiel na stali — grawer kalibracji
Zdzieram plastik z języków, odcedzam jad — filtr krwi w aparacie komunikacji
Wy — kopie kopii; ja — wir cienia i sensu, koniec ery waszej imitacji
Głosy karmione memem — ja tnę tłuszcz z eteru nożem demistyfikacji
Istota kontaktu: słowo jak iskra w prochu — detonator transformacji
Wystukuję wyrok w popiele werbla — kodeks czarnego testamentu
Gęstnieje dykcja jak pancerz lawy, krztuszę strumień smogiem kontentu
Wasz marketing — targ pustych masek; nie ma choć jednego argumentu
Moja składnia: brzytwa nad ciszą — w trzewiach wam rośnie poziom fermentu
Istota kontaktu: prąd przez trzaski, znak wypalony pieczęcią talentu
Pęka dekorum jak szkło w katedrze — sens krzepnie pod warstwą cementu
Nie płynę z prądem; wsteczny wir sumień — cios w fasadę monumentu
Słowo to ogień z dna otchłani; wam pęka każda kość, taka kruchość pato-elementu
Wchodzę jak czarny prąd przez rdzeń waszych feedów — zerwanie konformizmu
Zdzieram pozłotę z hymnów o niczym — pętla nihilizmu
Klikacie kłamstwo jak hostię z plastiku — dogmat wulgaryzmu
Trend na smyczy prowadzi tłum w neon — jarmark infantylizmu
Ja ryję sens w bazalcie bitu — wyłom w murze relatywizmu
Żar dykcji przecina halę echa — wyrok na tron hedonizmu
Tnę brzuch reklamy skalpelem logiki — sekcja konsumpcjonizmu
Istota kontaktu: stempel na duszy — pogrzeb analfabetyzmu
Pseudo rymami Cię omami
Słuchasz zera co się mami za Pana nad Panami
Żywią klikami głód atencji tłumu świecącymi banerami
Ja słowami znaczę blizny na bitach wyrokami
Wyklepią schematami pustkę w trendach, memami,
Ja imperatywami wywołuję Istotę kontaktu, treść wpajam piekielnymi dekretami
Zapraszam na mój SoundCloud
@Książę Ciemności
