Tęsknota... za centy
bo korzenie podcięte oplatają myśli.
Wiją się jak piskorze - Oni... jakby wyszli,
dławi w gardle, tarmosi... wracam na piechotę!
A za oknem ocean, aż po sam horyzont,
patrzysz szklanym prześwitem, a serce wciąż płacze.
Ludzie przeważnie inni, pod ścianą rząd flaszek,
tą ostatnią już pustą z każdej kropli wysącz.
Bo rano znów robota, w auto i na zachód,
nawet nie wiesz co wozisz - twarze własnych dzieci...
... na drodze, w oczach, w sercu i mandat już trzeci,
chciałoby się mój Boże w kierownicę zakuć.
Wydziedziczę świadomość a czas rzucę w próżnię,
wydzierżawię też pamięć, ożenię się z pustką.
Chcę wyciszyć mózgowie - jutro znów na szóstą,
zanim skoczę w pierzynę, stanę pod sex clubem.
Zapomniałem na chwilę - czas sprzedam za centy,
zapłacę za paliwo... spadło zdjęcie syna!
Patrzę, kocham... o zgrozo, bezwolność dorzyna,
a nostalgia z uśmiechem - zabije jak zwęszy.