"Tańcowała igła z nitką"*
popychaną przez naparstek.
Wlot zaparła, nic na sucho,
nitce zaraz się poskarżę.
Szparka mikra, ups - nie zmieszczę,
katgut włożę... co tam jeszcze?
Może by tak język wrazić,
a w środeczku istne czary.
Kłębek, złącze - nic nie wskóram,
no i ta przepastna dziura.
Ślinię wejście, więź splątali,
ciecz pociekła, nie do wiary!
Ona kłuje, ból wyzwala,
uszyć pragnie krawców para.
Dźgać od zaraz w biel tkaniny,
poszedł przodem... w sobie tkwimy.
A na koniec - jakże słodko
krew nie woda? Tryska błotko.
Złączyć razem dwie połacie,
parę fastryg... sprytnie nadziej.
Proszę ubrać, bo przymiarka,
poleciało... trzeba zwalniać.
A w finale zakryj ranę,
spięte oczko - jej zaspane.
Rano chyba się wygoi?
A od świtu... szyj powoli!
* - tytuł wiersza Jana Brzechwy.