Krzyk wariata
Głodny oddechu, próbując wstać,
Szrot cudzych myśli był mi ciężarem,
Pytałem siebie czy to ja.
Na twarzy uczucia, żarły się stale,
Bo nie wiedziałem czy się bać,
Uśmiech nadziei z ironią grałem,
Gdy go topiłem w płynących łzach.
Gdzieś w głowie znaleźć chciałem gitarę,
Choć przecież ja nie umiem grać,
Przez te emocje tak poszarpane,
Waliło serce jakby zza krat.
Wtedy na krótki chociaż moment,
Chciałem by myśli mogły grać,
W dźwięki gitary przetłumaczone,
Wszystkie te słowa co trafił szlag.
Choć losu tylko zwykły skazaniec,
Z krzykiem wariata chcę życie kraść,
Na smycz je złapać, włożyć kaganiec,
By gryźć podstępnie nie mogło nas.
Dziś za czym pędze znowu jest dalej,
Cholernych gonitw kończy się czas,
Za to wiem dobrze, że przegrywałem,
Tylko te chwile gdy byłem sam.