Kobieta... jak kwiat
wiem, został tylko jeden z jakże ostrym kolcem.
Poradzisz panie co robić? Strunę w łożu trąćcie,
odtwórz nuty z pamięci, co grały za młodu.
Kwiat - kobieta do pary, brakuje beztroski,
rozchyl pąki i usta, niech oczy powiedzą.
Nad nimi, zobacz tylko... powała i niebo,
a przez moment Bel Ami, zechciej mi być boskim.
Czy świętością jesteście, a może zachwytem?
Na skórze pylnik róży wiatr porywa w przestrzeń.
Chcesz ocalić dotykiem, modlę się że jesteś,
rozczytasz zapomnienie - gdy zabraknie liter.
Zwiędłe rozrzucą płatki, przybrane siwizną,
zakotwiczą nasiona, znów... reinkarnacja.
Naturo wiekuista - pola kwieciem głaskasz,
choć przez chwilę królowo, bądź w sobie wykwintną.
Przemijanie zmarszczkami w mig zabija piękno,
bukiet wąchasz na dłoni z trudem czujesz przeszłość.
Zapachem zmysłowości, aż do serca wpełzło,
kolor w miłość wmieszany... cyrkonią bajeczną.