Poranna szamotanina
na świat wyjść się nie ośmieli
obróci się w potężny wstyd
dołując mój marny byt.
Wszystko mnie dookoła irytuje
to z pewnością hormony, wnioskuję
Bóg dał nam wiele przymiotów
a z tego wyszła banda gniotów
wskrzesić w sobie ruch
i będzie para buch
nic mi nie wychodzi
królik dookoła smrodzi
staram się dobrze żyć
stare brudy z siebie zmyć
nie tylko frustracja
i psychiczna kastracja
jestem zła na świat
że z takim gó... mam iść za pan brat
pójdę spacerem do lasu
wyrzucę z siebie trochę hałasu
chcę ukoić swoje nerwy
by do prawdziwego życia mieć werwy
wszystko stoi na przeszkodzie
a ja stoję na kruchym lodzie
pragnę ukojenia
ciepłego przytulenia
chcę wyjść z tego dołka
i zrobić radośnie fikołka
jestem grzesznym człowiekiem
jest coraz gorzej z wiekiem
serce mam z kamienia
żadna modlitwa tego póki co nie zmienia
chcę być Bogiem
a jestem tylko dla siebie wrogiem