Samosierra
José de Palafox był już w Saragossie
to miasto rodzinne od lat jego pokłosie
odmówił Józefowi służby i kariery
to hiszpańskiej ziemi opór, nie zna on bariery.
W górach biegła droga niczym skalna brama
niedostępna, trudna na szlaku Guadarrama
wiła się urwiskami, aż do samego puerta
kamiennym szlakiem usłana i nadzwyczaj kręta.
Skoro świt gęsta mgła jak mleko czar spowiła
dosłownie całą gwardię i strzelców przykryła
konnych, grenadierów w eskorcie cesarza
szwoleżerów piechurów, korpusy dragonów.
Zaprzęgi osłów, mułów, bryczki, jaszcze
wozy, wszystko wlekło się we wroga paszcze
w mroczne czeluści skał kryte inną mgiełką
nic a nic nie widziało żadne oko taką chwilką.
Kozietulski był z nimi i z trzecim szwadronem
podążał wraz armią i z jej Napoleonem.
Kawaleria stworzyła szyk linii bojowej
przy moście Duratón do obrony gotowej.
Cesarz co rozkaże to Gwardia tego słucha
i nie śmie sprzeciwiać się, słowna zawierucha.
Na wzgórzach okopał się sam Benito San Juan
ostatni opor stwarza do tych madryckich bram.
cdn