Towarzysz Miasnikow -odcinek 9
Szerzy się ideologia jakiej nigdy nie widziano
Wyrwała setki istnień a falą nieustanną
Rozlewa się czerwienią a krew spływa fontanną
Już zalała ciernią kwiat inteligencji dawnej
I wdarła się siłą w czeluści jak w zapadnie
Dane mi było widzieć znaki na nieboskłonie
Ujrzałem wiele gwiazd w pełni rozpalonych
Gdy wpatrzony szukałem różnych gwiazdozbiorów
Kasjopei lub Syriusza -meduz w pełni strojów
Moje olśnienie cudów nieba dźwięk zakłócił
Szum, wiatr może to był-zerknąłem gdzieś w tył
Pasem ognistym gnały chmury nad Ziemią
Muzy grały na lirze Orfeusza syreną
W czerwieni płynęły kuliste rydwany obficie
Błyskawice tańczyły światłem gwiezdne życie
Łuna z warkoczem wiła się długim korytarzem
Pulsowała jak nimfa gdy Zeus ją karze.
Oto w pewnej chwili jedna gwiazda z drugą
Oślepiła inną mknąc pasmem, drogą długą
Błysk ujrzałem i ogień spadał piorunem na mnie
I zaraz oczy otwarłem zgoła nieporadnie
Zaspany jeszcze budząc się znienacka nagle
Wizjo ma dziwna -niech ja Cię odgadnę.
Tu przerwał, a pot spływał na brwi Józefowi
Blady stał z rękami wsparty wręcz gotowy
Niby do czynów niby do walki czy oręża
Tak spinał się w sobie i głos nadwyrężał
Wolałby już skończyć to nagle przedstawienie
I zasiąść suto pojeść, bo miał on pragnienie