W drodze na Berdyczów -częsć druga
Jeszcze pojedyncze słychać było strzały.
Może jakiś tam granat w odległości wybuchał
Powoli ogień ustawał, bój się wykruszał.
<Powiedz mi, mój Michale, Berdyczów przed nami ?
Tu linia kolejowa przebiega torami.
Dość spokojnie mamy i bardzo podejrzanie
Obsadźcie bataliony, czekajcie na zadanie
Nie zdradzać pozycji pod żadnym pozorem
Konie pochować prędko i słuchać, co powiem
Jeśli wybije godzina walki, na która czekamy
Niech Pan Bóg kule niesie a my z nią oddani.
Niech każdy przygotuje się na krwawe starcie
Bolszewik wie wróg o nas, jak pędzimy zażarcie
Już ich czujki czerwone donoszą w sztabie
Że dywizja naciera a z nią tabory w nieładzie
Że pułki nasze przeszły Tartak, Rudnie i Bobry
I nie ma końca zagon, atak jest niezłomny>
Nad rzeką Hniłopiatą są już nasze wojska
I nawet Piatkach na południu wieś jest polska.
Wszędzie nie widać żadnego oporu wroga
Ale przyjdzie czas, nadejdzie chwili trwoga.
Wtenczas każdy z nas pomodli się wcześniej
Znak krzyża kreśląc na piersi bezboleśnie.>
Wtem w oka mgnieniu pociąg nadjechał z lewa
Pancerny, uzbrojony, wprost z Żytomierza
Na dachach obsadzone karabiny szeregiem
< Kryć się woła Szafran ,kryć mi się biegiem
I krzyczał do wachmistrza i innych ułanów
Ogień dać zaporowy, strzelać do tych draniów>.
Ta walka ze złem była jak Dawida z Golliatem,
Kiedy kamień trafia w czoło Filistyna trafem
I zabija bez miecza mocarza władnego
Tak właśnie ogień w pancerz uderzał jego
I zdoła bitwa wyglądała na pewną przegraną
Gdzie wieżyczki stalowe się od kuł nie łamią.
Terkatało seriami z dachów hukiem wrzało
Eszelon bojowy, platformy wszystko mało
Wieże obrotowe, strzeliny wąskie w stali
‘Subbotnik’ ,tak ten pociąg ruscy go nazwali
Naprzeciw jego czwarty nasz jedyny działon
Bateria artylerii – w pogotowiu stało.