Bez narzekan
Chciałbym czerpać z poranka mocy
Zachwycać się promieniami słońca
Chwalić życie bez końca
Żyć bez narzekania
Bez losu przeklinania
Bez zwątpień i dąsów
Bez licznych przesądów
Wstać i cieszyć się wszystkim
Przynosić radość bliskim
Podziwiać widok z gór
Czuć się wtedy jak król
Bez walki bez lamentu
Czerpać radość z kontynentu
Z najmniejszej nawet błahostki
Z każdej jego ciekawostki
Z zielonego drzewa
Cieszyć się trzeba
Puki jeszcze stoi
Nim drwal tą radość ostatecznie rozbroi
Z górskiego strumyka
Patrzeć jak umyka
A razem z nim smutki
Zostawiasz je patrząc z łódki
Odbierać drgania rezonansu gitary
Silić się przy tym by zbudować filary
Dobrego samopoczucia
Budować na tym pozytywne uczucia
Wszystko to chciałbym ale się budzę
No i zaczynam narzekań burzę
Krytyk lamentów bez końca
Gdzie kurde są te promienie słońca?