Kijów , miłość i zdrada- część druga
Czy odesłać ich teraz, wtedy wrócą w bój ?
Jakim to prawem danym, sztab wydaje rozkaz?
Diabłów do domu zwolnić, pilnować, poprzestać
I jeszcze papier, kwit dać z armijnym podpisem,
Wiadomo chorych można, niech nie leżą bykiem.>
Maurycy na to rzekł- <Rozkaz jest jak czyn
Do wykonania dany, nie posłuchasz, to zgiń
Sąd wojskowy już czeka, a człowieka szkoda
Brudna płynie tu rzeka, po co nam niezgoda
Psubratów, won niech idą, do domów na rolę,
Sprawdzić zaraz mi jedno, każdą broń ich biorę>.
Dosiadł konia w biegu, lotem błyskawicy
I pognał co sił polami, słyszy ktoś tu krzyczy.
Przystanął i wnet słucha- Szwadron z tyłu gna?
Czy może wróg ,zasadzka, czy jakaś inna gra ?
< Kapitanie, meldunki ! Mamy nowe wieści
A zwolnij, poczekaj no, za Tobą jesteśmy!
Mosty są wiesz zniszczone, wszystkie nad Irpieniem
Miejsca zaś obsadzone, natarcia nie zmienię
Cofają się do Kijowa, dranie bolszewickie
Szwoleżerowie gonią, na Kozarewicze
Nawet jazdy tatarskie, podjazd z nami czynią
Bitwy walnej jak nie ma, wroga nie wybiją.
Czołem, Jankowski jestem, kapitan, nie wierzę?
Jak dwóch tej samej rangi, łatwiej dopaść zwierzę.
Gdy w las ucieka niedźwiedź ranny, postrzelony,
Niebezpiecznie to mamy, gryźć będzie na strony.
Drapieżnik to bolszewik, za miodem przepada
Dopadniemy go w dzień, nas jest gromada.>
Dobrowolski witam, stopień mój kapitan,
Niedźwiedź wciąż grasuje, kto o niego pytał,
A zna bestii jego głos, jak charczy, ryczy, sapie,
Pokazuje wielkie kły, jak nimi to kłapie.
Na polowaniach znam się, nie jedno widziałem
Szwoleżerowie dzielni, dowodzę oddziałem.
Zasadzkę zróbmy dobrą, a ręczę na słowo,
Wpadnie nam ta zwierzyna, będzie Soplicowo.
Już moja w tym głowa, dobić go rannego,
Wściekłe warczeć nam może do końca samego.
Dlatego wspólnie proszę, zacznijmy podchody
Przyczajmy się nieopodal, gdzie krąg obozowy.
Z letniska Puszczy Wodnej, to Puszczewodzicy
Na obszarze kijowskim, w lasku przy przecznicy
Wyjeżdżał właśnie tramwaj, spokojnie, pomału
Poruszał się na torach, w środku coś grało
Śpiew czy pijackie głosy, kamandirów grupa
Swobodnie gardłowali, wiatr lekko dmuchał.