Inflacja
Ciągłych niepewności i ambarasów
Gdy wizerunek Mieszka Pierwszego
Zamieniamy na bochenek pieczywa czerstwego.
Gdy prędko światło gasimy
Gdybając w mroku pośrodku zimy,
I spoglądamy na miejskie neony
Trzymając w kieszeni dwa zaledwie żetony.
Oto i prorocze czasy nastały
Na kartach historii wciąż koło zataczały.
Gdy za marne brzdęki monet
Stajemy na planszy jako nic znaczący pionek.
Będzie lepiej, powiadali stale
Ale horyzontu nie widać dla nas wcale
Papierowe miasta dla nas zbudowali
Podczas gdy ponad nami kolejnego szampana polewali.