Towarzysz Miasnikow część 1
Śniły się dawne walki, jakże był przepity.
Nogi mocno cuchnęły potem ,smrodem zgniłym,
Odór był jak w oborze, nie do wytrzymania, przy tym
Cuchnęło jak od zwierza, które się tarzało
Legło na siano brudne, ponoć wygłodniało.
Chociaż zwierzyna dba o sierść i legowisko,
Nie zawsze kładzie się na podłogi klepisko.
Tutaj nikt nie panuje i wkoło są muchy,
Chrapie Miasnikow głośno, straszy zjawy, duchy.
Kot śpi chyba snem twardym, dzisiaj nie poluje,
W letargu mało go wszystko interesuje.
Drzwi otwarły się wolno, ciężko otwierane
Dźwięk dały starym głosem, mało smarowane
<Alosza, hey> -woła Irina, młoda narzeczona
<Dam ci ja długie spanie>- wrzeszczy przerażona
Miasnikow budzi się twarz, blada wychudzona,
Bredzi coś słowa plącze, wody prosi, woła.
<Wstawaj byku, już wstawaj, co z naszym śniadaniem?
Masz sporo roboty wiem, koniec dość ze spaniem
O wygląd dbać Ci trzeba, nie jak łajza, jedna.
Jak cuchniesz alkoholem, a to gadka przednia.
Idę i wrócę niebawem a potem zobaczę,
Zjesz, nie zjesz niech tak będzie, Co ja dla Ciebie znaczę?>
Miasnikow poruszony, spał niewybudzony
Spać mógłby jeszcze dłużej niczym nie wzruszony,
Może i do wieczora, rzecz to wyjątkowa.
Wtem słychać głośne krzyki- <Irina, Tonia, Wowa.
A chodźcie no baby mi tu zaraz i prędko
Konie Wam rozkulbaczyć, napoić serdeńko