Pustka
rzuć mi jak psu
ostatni ochłap nadziei
bym miała co wcierać w moje codzienne rany
co przykładać tam gdzie boli i puchnie
czym przypudrować to co mi przyniesie jutro
będę jak cień cichutko przemykać w kącikach
poruszać się ostrożnie tak by nie potrącić
żadnej z cieniutkich nitek pajęczyn twoich emocji
i obiecuję że z każdym dniem
będę już coraz mniejsza
by kiedyś wreszcie zmieścić się
do twojego serca
więc daj choć garstkę piasku który wsypię w oczy
bo czas wypłukał z nich już niemal wszystko
a z każdym krokiem pod mymi stopami
słyszę jak trzeszczą strzaskane pary
moich różowych okularów
daj nim zdążę dostrzec że jestem od ciebie lepsza
nim otworzę drzwi nabierając całkiem nowego powietrza
ja będę wtedy wolna a z tobą zostanie
tylko żałosny obrazek naszego mieszkania
