Teatr
Twoje słowa to scenariusz, Twoje łzy to tania maska.
Każdy gest był wyreżyserowany, każdy uśmiech miał swój plan,
Znałem Twoją sztukę wcześniej – reżyserem byłem ja.
Nie dałaś rady mnie uśpić, znałem tekst przed premierą,
Twoje życie – to teatrzyk, moje życie – czysta szczerość.
Ty próbowałaś mnie wciągnąć w to przedstawienie bez dna,
Ale ja miałem w kieszeni scenariusz, znałem finał i czas.
To był teatr, tylko teatr – zero braw,
Znałem finał zanim pierwszy akt się zaczął grać.
Grałem chłodno, bez emocji, jakby scena była snem,
Ciężko było patrzeć, jak się kładziesz tu na dnie.
Scena żyje, Ty grasz rolę wyuczoną,
Każdy gest pod publikę, wiedziałem, że nie będziesz moją żoną.
Twoje oczy – projektory, ale światło w nich za mdłe,
Ja miałem plan na Twoją farsę, więc wyprzedzałem cię o dwie.
Twoje słowa – jak repliki, znałem je z sześciu prób,
Każdy pocałunek – scena, ale rola warta znów.
Grałem twardo jak krytyk, Ty tonęłaś w sztuczkach swych,
A kurtyna już opada, kończy się Twój cały mit.
To był teatr, tylko teatr – zero braw,
Znałem finał zanim pierwszy akt się zaczął grać.
Grałem chłodno, bez emocji, jakby scena była snem,
Ciężko było patrzeć, jak się kładziesz tu na dnie.
Rekwizyty w pył się sypią, maska spada wprost na bruk,
Ty odchodzisz bez aplauzu, ja wychodzę stąd jak król.
To był teatr, iluzja, tylko kłamstwa i dym,
Finał należał do mnie – Księciem jestem tylko swym.