Za słodka
Pierwsze „hej” brzmi późno, gdy milknie miejski ring
Ty śnisz jak puch na wietrze, łagodny biały śnieg
Ja wsuwam neon w kieszeń, zaczynam kolejny bieg
Mówisz: „śpij o czasie, oddychaj równy sen”
Ja mruknę: „dobrze, dobrze” — i zniknę ci w cień
Bez dramatu, bez krzyku, tylko pstryk i klik
Gdy noc stawia pieczątkę, a rytm się klei w swing
Nie musisz grać tak grzecznie — odłóż srebrny brzeg
Wejdź w półmrok jak do klubu, gdzie dym oddycha lżej
Ja biorę mrok „bez lodu”, czysty, gładki jak cień
Kawę piję jak winyl — czarny, ciepły mój dźwięk
Ty jesteś miodem świtu, ja — czarnym tlenem tchnień
Za słodka jesteś dla mnie — ja słodzę tylko sen
Ja celuję nisko, celnie — pstryk i gaszę blask
Robię nocą swoje rzeczy: szept, uśmiech, drobny brzdąsk
Ty błyszczysz jak poranek, jak kropla na winie
Ja błyszczę po cichutku, jak uśmiech na skrzydle
„Kto chce żyć na zawsze?” — nie podpisuję tecz
Wolę rundę po zaułkach, gdzie puls się zmienia w dźwięk
Ty liczysz kroki w słońcu, ja — kruszę czas na beat
Z szelestu frędz i ciszy składa mi się mój hit
Nie musisz być tak słodka — czasem pofaluj brzeg
Zatracisz się na chwilę, a wrócisz lżejsza we mnie
Ja biorę mrok „bez lodu”, czysty, gładki jak cień
Kawę piję jak winyl — czarny, ciepły mój dźwięk
Ty jesteś miodem świtu, ja — czarnym tlenem tchnień
Za słodka jesteś dla mnie — ja słodzę tylko sen
— „Śpij wcześnie” — mówisz. — A ja: „Oddaj mi noc!”
— „Żyj zdrowo” — mówisz. — A ja: „Pozwól mi móc.”
— „Wstań z brzaskiem” — mówisz. — „Niech zgaśnie mój wosk.”
Książę Ciemności tańczy — miękki, pewny swój krok
Ja biorę mrok „bez lodu” — czysty, gładki jak cień
Czarna jak klub o trzeciej — moja kawa i dźwięk
Ty możesz kochać świtanie — ja kocham późny trenn
Za słodka jesteś dla mnie — zostaw mi noc i sen
