Złoto po raz siódmy
Kieszeń złotem się napełni.
Lecz mu wpełznął cień do łoża,
Mimo, że w jego sercu pożar.
Chciwość ręce mu splątała,
Dusza w mroku się skrywała.
Złoty kruszec – zimny, pusty,
Zamiast szczęścia – cień i smutki.
Światło gasło w jego oczach,
Choć w bogactwie swym mógł cicho szlochać.
Bo kto sercem drogę minie,
Ten w fortunie swej zaginie.
Złote skrzynie, srebrne trony,
A w nich pustka – w sercu dzwony.
Żadne życzeń siedem blasków
Nie uleczy serca wrzasków
Bo gdy człowiek z losem igra,
Czarna chmura dusze ściga.
Choć ma wszystko – nic nie znaczy,
Gdy go sumień ogień tłaczy.
Tak się spełnia bajka stara,
Co o chciwym wciąż powtarza:
Nie szukajcie szczęścia w złocie,
Te odnajdziesz jeno w cnocie.
A kto mądrość w sercu schowa,
Ten od złego się uchowa.
Bo nie skarby, nie korony,
Lecz sen zwarty, nie strapiony
Z tyłu skrzydła,
Ni z przodu rogi,
Idzie pewnie, nie zejdzie z prawej drogi
W sercu ogień, w oczach blask,
Każdy krok po święty znak.
I gdy serce blask odzyska,
Droga jasna się wyzyska.
Bo kto miłość w świat rozsiewa,
Ten jak gwiazda w górze śpiewa.
I tak Książę kończy śpiewem,
Że kto kocha – żyje niebem.