X

Logowanie



Zapomiałaś/eś hasła? Przejdź do procedury resetującej.

Z Poznania M.

Wiersz Miesiąca 0
nieregularny
2025-09-27 10:00
W niedziele— nie jeżdżę wiele, lecz wewnętrzne natchnienie;
Miasto syczy, licznik liczy — krążę, tnę to milczenie;
Pół godziny, brak zamówień — we mnie rośnie ciśnienie;
Szept do nieba: „nie chcę złota — daj miłości spełnienie”.
Ping — kurs na ekranie, błysk; jak ostrze tnie pół cienie;
Trzy dziewczyny, trzask drzwi; tli się bit w kabinie, brzmienie;
Klik — lampka, kadr jak klatka; klata łapie uderzenie;
„Nie znam imienia — będziesz moja” — mówię; czuję przeznaczenie.


Wieczór później — żar pod skórą, puls wybija bębnami,
Jej spojrzenie tnie jak laser — widzę klatki oczami,
Wdech i śmiech — szczyt formy, rytm się niesie falami,
Zero dram — tylko plan, dwoje pędzimy torami,
Sukienkami, zapachami rysowała ślad za plecami,
Wchodziliśmy — dumny krok, każdy bar witał brawami,
Ona start na uczelni, ja kończyłem z indeksami,
W jej źrenicach nasze jutro — podpisane literami.
Razem — śmiech w podwórzach; echo wraca odbiciami;


Młodość — brak spięć, wspólny bieg; to czyste porozumienie;
Dotyk — podpis w duszy; każdy gest jak wytłoczenie;
Szept–wdech, takt–metrum; serca łapią przyspieszenie;
Ona start — ja meta; plan na życie — uzupełnienie;
W jej źrenicach nasze jutro; los składa podpis: „potwierdzenie”.


Nikt tak na mnie nie patrzył — w źrenicach szkło, przyspieszenie;
Uśmiech — ciche światło — podpisuje przeznaczenie;
Każdy gest — bez deklaracji — brzmi jak przyrzeczenie;
Miłość — nie teoria — tylko żywe poświęcenie;
Jej nadgarstek w moich dłoniach — puls dyktuje marzenie;
Dwa kierunki — ona startem, ja metą — dopełnienie;
Gdy szła — milknęły sale, czas wręczał nam zwolnienie;
W jej oczach — bez papieru — nasze zbawienie.



Biegliśmy przez noce — jak żagle rwące burzę,
Fala serca niosła dalej — wciągała w nowe podróże,
Sylaby sypał żar — zapalnik w jednym uścisku,
Czas przeskakiwał ramy — błyskawicą po błysku,
Miasto zmieniało dekoracje — noc dudniła grubym basem,
Skakaliśmy przez krawężniki — kroki zszyte jednym pasem,
Bez reżysera jak kino — sceny graliśmy po chmurach,
I wierzyłem, że ten ogień nie ostygnie nigdy w naszych murach.

Ocena wiersza

Wiersz został oceniony
1 raz

Oceny tego wiersza są jeszcze niewidoczne, będą dostępne dopiero po otrzymaniu 5-ciu ocen.

Zaloguj się, aby móc dodać ocenę wiersza.





Komentarze

Kolor wiersza: zielony


Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.



Pokaż mniej



X

Napisz powód zgłoszenia komentarza do moderacji

X

Napisz powód zgłoszenia wiersza do moderacji

 

x
Polityka plików cookies

Nasza strona korzysta z plików cookies. Używamy ich w celu poprawy jakości świadczonych przez nas usług. Jeżeli nie wyrażasz na to zgody, możesz zmienić ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji na temat wykorzystywanych przez nas informacji zapisywanych w plikach cookies znajdziesz w polityce plików cookies. Czytaj więcej.

Klauzula Informacyjna

Szanowni Użytkownicy

Od 25 maja 2018 roku w Unii Europejskiej obowiązuje nowa regulacja dotycząca ochrony danych osobowych – RODO, czyli Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych).

W praktyce Internauci otrzymują większą kontrolę nad swoimi danymi osobowymi.

O tym kto jest Administratorem Państwa danych osobowych, jak je przetwarzamy oraz chronimy można przeczytać klikając link umieszczony w dolnej części komunikatu lub po zamknięciu okienka link "Polityka Prywatności" widoczny zawsze na dole strony.

Dokument Polityka Prywatności stanowi integralny załącznik do Regulaminu.

Czytaj treść polityki prywatności