Fale i żar
W ustach mam ogień — podaj mi usta na żar
Spójrz, jak nam noc rozświetla ten dar
Twoje dłonie płyną — po biodrach moje fale
Włosy jak miód spływają, złocą się wciąż stale
Dotyk jak iskra — modlitwa, co pali żar
Ciało drży cieniem struny, rozbrzmiewa nasz czar
Każdy twój krąg pamiętam — jak mapę twoich fal
Oddech mi dzwoni w piersi, rozsadzając mój wal
Nie tylko głód — to dusz złączenie, ciężki żar
Milczenie mówi głośniej — w milczeniu mam dar
Przyciśnij bliżej, nie gubmy tego żaru
Oplotą uda, nie puszczą mnie do świtu
Język jak wino — słodki, słony czaru
Na skórze paznokcie — linie lotu mitu
Fale na falach — ja w tobie tonę jak w falach
Żar ponad skórą — aż noc się pali od żaru
To nie jest grzeczne — to rytm co tnie nas na pół
Ty mnie wypijasz, a ja cię wlewam jak hymn
Fale i żar, fale i żar — nasz jedyny dar
Fale i żar — ciała są ogniem i falą
Usta na ustach, drży szept i rośnie żar
W gardle rodzi się krzyk — nie powstrzyma go dar
Paznokcie znaczą ślady — burzowy idzie walc
W twoich ramionach ginę — odnajduję swój wal
Przywierasz ciasno, skóra gorąca jak pary
Wilgocią płonie noc — nie cofnie się przed żarem
Biodra jak fala — wracają, biorą swój żołd
Gubię się w tobie — płonącym potokiem złotym
Oddychaj we mnie, rozsznuruj każdy lęk
Zaciśnij dłonie — ja chcę w to wejść na dźwiękach
Niech krzyk nas niesie — do gwiazd i aż po brzeg
Wybuch po wybuchu — bezbronni jak śnieg
Fale na falach — ja w tobie tonę jak w falach
Żar ponad skórą — aż noc się pali od żaru
To nie jest grzeczne — to rytm co tnie nas na pół
Ty mnie wypijasz, a ja cię wlewam jak hymn
Fale i żar, fale i żar — nasz jedyny dar
Fale i żar — ciała są ogniem i falą
Nie była to tylko pożądania gra
To dusz złączenie — nasz kosmiczny wymiar
Gdy woda przestała po ścianach spływać
My wciąż mokrzy — nie chcemy się zrywać
Księżyc za zasłoną — srebrzy nasze ciała
Gwiazda zaranna wita nas o świcie
Prowadź mnie, prowadź — aż spłonie ten żar
Biorę cię bliżej — oddychaj mój dar
Mocniej, goręcej — w spojrzeń zwarciu start
Świat się zatrzymał — a w nas wybuchł hart
Fale na falach, fale na falach — rośnie w nas żar
Żar ponad żarem — ciało jest świątynią par
Niech krzyk się rodzi, niech noc się w nas spali
W jednym wybuchu — w całość nas złoży
Fale i żar, fale i żar — wieczysty nasz dar
A gdy za oknem gwiazda nas wita o świcie
Leżymy spleceni — w cichym, bezwstydnym zachwycie
