Kraina śniegu
Zlały się w jestestwie zimowej osnowy
Na świerkach ,na sosnach w aurze razem płyną
To mgiełką, to szadzią to lekką im pierzyną.
Zasypało, popadało po same gór krańce
Jodły kłaniają się jak w czarownej bajce
Brylantowe odcienie widzę w błękicie
To błyszczy ich korona, igieł to pokrycie.
Dostrzegam stożki śniegu zawiane owale
I białawość różną jej szarości małe
Kręte liczne ścieżynki, udeptane szlaki
Przyciągają urokiem i górskim klimatem
Powietrze jest jak czystość perlistego ozonu
Oddech lekki, to woal śnieżnego kokonu.
Zachwycony jestem tym pięknem krajobrazu
I nie mogę nasycić się widokiem od razu.
W drzewach ozdoby jak u mistrza malarza
Mrozem skuły drzewostan , ściany ich ołtarza
Kożuchem przykryły, co było tam dostępne
I grały taniec wichrowy jak wiatry podstępne
W lodowych soplach widać szklistość w oddali
I okrąg leśny głuszy w śniegu się krysztali
Srebrzysty czasem lśniący kapturowym szalem
Zakrywa śniegiem wszystko góry, białe hale.