jedna z milionów
i próżność gatunku
przed wiekami jak teraz
szukamy ratunku
wierząc we własne myśli
choć czyny nijakie
próbujemy pomyślność
afirmować znakiem
rymów co choć nieskładne
dają tą przyjemność
że co brzydkie to ładne
choć barwione w ciemność
a świat bezwolnie ginie
gdy oczy przymknięte
więrzę że nie przeminie
marząc wciąż o pięknie
i zaciekle rymuję
na przekór ciemności
chociaż żyjąc nie żyję
bez boskiej miłości
jedną z milionów jestem
duszą nienawykłą
która wdycha powietrze
wierząc w nową przyszłość
.
po co wznosić nam ołtarze
kiedy ty dotykasz ziemi
i choć słowem nie wyrażasz
jesteś życia świadkiem niemym
wysłuchujesz świata jęku
dając wolność ludzkiej woli
pozwalając nam bez lęku
nie wypadać z granej roli
tobie ołtarz niepotrzebny
w sercach jest mieszkanie twoje
w tej cichości tak chwalebnej
gubisz wszystkie niepokoje
.