Droga do Niepodległości
Na stulecie, co można pisać o tym świecie
Pamięć bywa krótka, ma luki- tak powiecie.
Nie pamiętamy, tyle lat oddać wiernie szczegóły
Przeminęło, uleciało w obłoki, chmury.
Coś jednak nam w obrazie dawnym zostaje
I historią mieni się, barwy swe oddaje.
Bracia, minęła już okrągła setna rocznica
Magiczna data prawie jak ważna miesięcznica
Teraz stała się wyraźna i do zapamiętania
I dla pokoleń przyszłych data do przekazania
To święto narodowe wpisane w kalendarzu
Modlimy się, wdzięczni Bogu, sercem przy ołtarzu.
Pamiętny roku tysiąc dziewięćset osiemnasty
Koniec wojny i nasz kraj jest wreszcie wolny, własny.
Flagi wieszają, cieszą się, razem śpiewają,
Wszędzie zryw ku wolności- Niemców rozbrajają.
Pierwsza wojna światowa skończyła się na świecie
I potęga zaborców krwawo upadła przecież.
Boże, gdzie byłeś w tym czasie na nieboskłonie
Jak świat staczał się, płonął -a teraz nie płonie.
Czyś Ty nie widział ofiar, czyś Ty nie znał daty?
Strzałów, krwi ludzkiej co krwawią, plamią szaty?
Tam na rowach, poległo wielu strzelców braci.
O wolności marzyli, wolność krwią zawsze płaci.
Niepodległa, Najjaśniejsza śniła im się Pani
Odrodzona Rzeczpospolita Polska, moi kochani
Od morza do morza a może po stepy krymskie
Jak potężne mocarstwo może nawet rzymskie.
Upadał jeden, drugi ranny a z nim i trzeci
Karabin podniósł z Ziemi, a tu kula leci.
Każdy jeszcze walczył, duszą oddaną Bogu
Wiedz, że wtedy modlono się zawsze od progu,
Znaki krzyża znacząc, rodzinę swoją żegnał
W bój za Ojczyznę szedł a mało się lękał.
Boże, spoglądasz, widzisz narodu wymodlenie.
Naród czekał na wolność, na dawne marzenie.
U stóp twych legły setki, tysiące i miliony
Gdzie dusze ich powiedz, jestem, zaciekawiony?
Czy czyściec pochłonął? Nie, wszystkie są w niebie!
Na litość Boską zechciej przyjąć je do siebie
Polegli na Ziemi, znak krzyża tylko znacząc,
Usnęli w rowach, tulą sami ziemię, płacząc.
Co powiesz o piekle, czy pełne jest czerwieni?
Czy iskry strzelają, żar się cały czas mieni?
Może piekieł żar pali i wali gorący
I miesza w nim, w tygle, Lucyfer krążący.
Czarne ma on paskudne, skrwawione oblicze,
Dusze łotrów widzisz! Widzisz, ja nie liczę?
Zajrzyj dobrze, znajdziesz tam sprzedawczyków wielu
Złodziejaszków drobnych pomiń, bo po co, bez celu
Zdrajcy będą mordercy, polityczne kanalie
Kraj ten sprzedali zaborcom, targowiczanie marnie.
Szlachtę, magnatów, któż ich po latach nie pamięta
Arystokratów, liberum veto-rzecz niepojęta.
Matki ojców co one winne, dzieci, dziadki nasze
W niebie? Gdzież oni są? Płaczę za dusze wasze
Za brak patriotów i prawdziwych bohaterów
Za brak mądrości u rządów władzy i ich sterów
Za ludzką nienawiść, zazdrość, pychę i otępienie
I wszelką obojętność, co idzie w zapomnienie.
Nie każcie mnie za to, palcem nie wytykajcie
Grzechów, gierek, zdrad waszych nie przypominajcie.
Wszechmocny Bóg jest na jasnym tronie, w Niebie
On będzie rozgrzeszał, oceniał każdego i Ciebie
Nie wierzysz, a nie wierz -to Twoja przecież wina,
Bo wszechświat boski -to rząd dusz, droga jedyna.
Boże, mogę Cię jedynie pokornie prosić
O Niepodległą Ojczyznę, obie ręce wznosić
I z wielkim szczerym, do bólu, mym umiłowaniem
Chroń nas Boże przed ciągłym narodu zakłamaniem
Chroń dar- Ojczyznę, daj pokój trwały na świecie
Błagają Cię rodziny, matki dzieci przecież.
Sądzisz, że niepodległość jest dana na wielki
Zapomniałeś, jak długo była bez żadnej opieki.