Ojcaszku, zbóju jeden
Ja Ciebie będę smagał, moimi batami>.
Griszyn ledwo stękał powalony na kolana,
A kręciło się w głowie od picia i niespania.
Dostał szablą przez głowę- błysneły mu ślipia
I widział już gwiazdy i glosem chrypiał.
Niedługo tak to trwało,chwil kilka czy mało,
Franek Szafran ciął równo, aż serce bolało.
Jeszcze poprawił z ukosa jakby siarczyście.
Szable opuścił z wolna i pognał dalej- Chryste.
Żyd Chain klękał, o miłosierdzie już prosił,
Tak ręce do nieba, raz ouszczal raz ponosił.
I modlił się gorliwe do swojego Boga
< Oszczędź moja rodzinę, Izka i Juhuda,
A dam Ci rublów kufer pełen wielki
Tylko nie porywaj córy, błagam Andriejki>.
Cdn Towarzysz Miasnikow 1920 rok