Wiersz romantyczno-suicydalny
Z wyborów wszelkich jak mogę skrócić
głowę, co pełną od trosk wciąż dźwigam –
znalazłam jeden, najbardziej słuszny,
paradoks: to on przy życiu mnie trzyma.
Sznurem już ciasno wiązałam pamięć,
by się na klamce zapomnieć mogła;
z tosterem brałam też kąpiel w wannie –
ona uparta – na śmierć odporna.
Z okna skakałam, wieszając na wietrze
wspomnienia, co ciążą – ale to na nic,
w głowie niezmiennie kotłują się tęsknie
obrazy, co żadnych nie znają granic.
A więc z wyborów wszystkich – ten tylko
zdoła mnie zwolnić z oddechu dosadnie:
otwórz mi serce i wyznaj miłość,
a potem powiedz, że żartowałeś.