Syzyf
Po stoku ciekawości w dół kroczysz.
Czasem stajesz na wzgórzu i patrzysz w chmury.
Nawet z wyżyny już do nich nie doskoczysz.
Po nizinie iść łatwiej, bez potu na czole.
Zachód słońca oglądasz, siedząc gdzieś w dolinie.
Na tarasie rówieni odgrywasz życia role.
Mieszkasz, kochasz, marzysz będąc już w kotlinie.
Czasem przychodzi chęć, by odwiedzić miejsce urodzenia.
Plecak ze scenariuszem na barki zakładasz.
Raki na butach, wspinasz się bez wytchnienia.
Depresja nieodkryta czeka.
Spadasz.