Wizyta u psychiatry III
"Panie doktorze,
to znowu ja, proszę wybaczyć,
że niepokoję o tak późnej porze;
kazał Pan jednak zadzwonić,
gdy poczuję się o wiele gorzej"
"Mamy trzecią w nocy,
ale skoro już Pani dzwoni,
to proszę powiedzieć;
co Panią niepokoi?"
"Głównie myśli samobójcze,
szczerze bezpodstawne,
ale może to tylko wrażenie;
coś jak wpajane przekonanie,
że wszystko dobrze będzie"
"Ale przecież mówiłem,
że wszystko przed Panią..."
"O, to znowu się dzieje.
I tak samo, Panie doktorze,
myślę sobie, że nie dla mnie
wszystkie szczęścia i nadzieje
spotykane w wielkim świecie"
"Proszę posłuchać;
głębokie dwa wdechy,
a po..."
"I Panie doktorze,
jeszcze coś dopowiem;
mam zupełnie obrażone
i rozdarte sumienie,
i przeszłość taką,
co karci głównie za to,
na co wpływu się nie miało"
"Proszę Pani,
przerwę nieco,
proszę sł..."
"Panie doktorze,
tak na pożegnanie;
człowiek nie jest
dobrym materiałem
na noszenie cierpienia
i nie potrafi zapomnieć
o wszystkich błędach.
Panie doktorze,
może innym razem
/gdzieś na końcu czasu/
uda nam się wymienić
jeszcze parę słów"
"Proszę Pani!
Chwila!
Halo!
Halo!"
Nazajutrz rano,
okrutnie padało łzami
nad świeżymi kwiatami,
co podlewały kolejny
przypadek beznadziejny.