Wizyta u psychiatry III
"Panie doktorze,
to znowu ja, proszę wybaczyć,
że niepokoję o tak późnej porze;
kazał Pan jednak zadzwonić,
gdy poczuję się o wiele gorzej"
"Mamy trzecią w nocy,
ale skoro już Pani dzwoni,
to proszę powiedzieć;
co Panią niepokoi?"
"Głównie myśli samobójcze,
szczerze bezpodstawne,
ale może to tylko wrażenie;
coś jak wpajane przekonanie,
że wszystko dobrze będzie"
"Ale przecież mówiłem,
że wszystko przed Panią..."
"O, to znowu się dzieje.
I tak samo, Panie doktorze,
myślę sobie, że nie dla mnie
wszystkie szczęścia i nadzieje
spotykane w wielkim świecie"
"Proszę posłuchać;
głębokie dwa wdechy,
a po..."
"I Panie doktorze,
jeszcze coś dopowiem;
mam zupełnie obrażone
i rozdarte sumienie,
i przeszłość taką,
co karci głównie za to,
na co wpływu się nie miało"
"Proszę Pani,
przerwę nieco,
proszę sł..."
"Panie doktorze,
tak na pożegnanie;
człowiek nie jest
dobrym materiałem
na noszenie cierpienia
i nie potrafi zapomnieć
o wszystkich błędach.
Panie doktorze,
może innym razem
/gdzieś na końcu czasu/
uda nam się wymienić
jeszcze parę słów"
"Proszę Pani!
Chwila!
Halo!
Halo!"
Nazajutrz rano,
okrutnie padało łzami
nad świeżymi kwiatami,
co podlewały kolejny
przypadek beznadziejny.
Ocena wiersza
Oceny tego wiersza są jeszcze niewidoczne, będą dostępne dopiero po otrzymaniu 5-ciu ocen.
Zaloguj się, aby móc dodać ocenę wiersza.
Komentarze
Kolor wiersza: zielony
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.
doskonale odczytałaś zamysł wiersza. Ten spokój, o którym piszesz, może być właśnie znakiem, że coś jest chyba nie tak, że tak nagle coś się odmieniło, chociaż było tak tragicznie. Ludzie z zewnątrz uznają to za super sprawę, że nagle udało się znaleźć wewnętrzny spokój i niestety często wręcz nie mogą nawet zareagować, gdy dochodzi do tego ostatecznego czynu. Są przekonani, że przecież już jest lepiej. Tak, jest lepiej, ale w trochę innej perspektywie... dziękuję za tak przychylną opinię, bardzo to miłe i pokrzepiające. Fajnie Cię widzieć! Pozdrawiam również.
Piosenka dodaje klimatu.
Pozdrawiam!
w tym wierszu kryje się parę kwestii, które można dostrzec, Ty zauważyłeś ważną stronę, o której często się zapomina. To, że lekarz nie poradził sobie z przypadkiem konkretnej osoby nie znaczy to, że jest złym lekarzem, ale myślę, że zawsze po takiej sytuacji zostaje mu z tyłu głowy i gdzieś w nim samym poczucie, że może nie zrobił wszystkiego, co było potrzebne. Wiadomo, obwinianie się to też dla niego niekorzystne, ale nie wyobrażam sobie po prostu lekarza psychiatry czy psychologa bez wrażliwości i empatii. Dziękuję za Twój komentarz. Pozdrawiam i Ciebie.
Pozdrawiam serdecznie:)
istotnie dobrze byłoby znaleźć przyczynę, bo móc jakkolwiek działać. Nie zawsze jest to jednak łatwe czy w ogóle możliwe. Niektóre przypadki są beznadziejne, i to jest najsmutniejsze. Pozdrawiam również.
Twój tryptyk trzeba czytać w całości. Problemów pokazuje znacznie więcej, niż w komentarzach zasygnalizowałem, więcej niż we wszystkich komentarzach poniżej.
Dziś już żadnych więcej wierszy nie czytam. ale te Twoje trzy będę długo jeszcze przemyśliwał.
Dobry tekst i na czasie. Wizyty online coraz bardziej modne, ale nie ukazują depresji.
Pozdrawiam
Przypomniałem sobie jednocześnie jak wyglądała teściowa zanim po raz kolejny nie wróciła do szpitala.
To nie był już człowiek...
Pozdrawiam...
Nie zanudziłaś mnie
Zacznę od tego przełącznika, otóż już pisząc o nim natknąłem się na myśl że ten przełącznik może tylko przedłużać agonię chorego który widząc że jest chwilowo lepiej porzuca leczenie by po chwili popaść w jeszcze większą rozpacz. i załącza znowu ten przełącznik by na chwilę było lepiej nie po to by być lepszą wersją siebie lecz by nie być tą gorszą wersją.
To skąd się biorą te demony... to temat tak jak piszesz bardzo rozległy, wymieniłaś tylko kilka powodów a jak sama piszesz może być ich o wiele więcej.
ludzie stojący obok mają wielki problem z pojęciem w ogóle myślenia takiego człowieka(tak jest ze szwagierką któa po prostu nie pojmuje co się dzieje z teściową gdy ta wraca ze szpitala na kilka dni bądź tygodni) a taki człowiek często unika leczenia bo myśli że to po prostu nie dla niego(tak było w przypadku mojej teściowej zaproponowano jej terapie a ona odmówiła twierdząc że to dla młodych a nie dla niej że ona za stara) do tego człowiek taki postrzega świat w bardzo wykrzywiony sposób(szwagierka opowiadała że teściowa tylko na słodyczach jedzie i nie przejmuje się tym że ma stan przedcukrzycowy).
Choroby duszy są najdziwniejszymi chorobami bo zmieniają w nas to co na prawdę istotne - nasze myślenie i postrzeganie świata, zmieniają nasze umysłu i to nie tylko umysł chorego ale także umysły ludzi go otaczających
Odpowiadając na Twoje pytania (bo są dla mnie bardzo ciekawe i chętnie podejmę się dyskusji na ich temat): demony, o których wspominasz, mogą wynikać z różnych spraw. Mogą to być nabyte niefortunnie tragiczne wspomnienia, które w konsekwencji i w raz z upływem czasu, zamiast zostać wymazane, wzrastają do rangi tychże właśnie demonów atakujących człowieka w każdej możliwej chwili. Innym razem to mogą być konsekwencje zachowań człowieka, które doprowadziły do stanów depresyjnych, zachowań oczywiście, które ciążą na sumieniu i ciągną codziennie coraz mocniej na dno, mimo żałowania i chęci poprawy. Tego jest oczywiście o wiele więcej, ale by nie zanudzać, chciałam jeszcze w tym miejscu napisać, że nie każdy potrafi tak po prostu zapomnieć, próbować żyć dalej czy sobie wybaczyć. Ludzie, którzy nie cierpieli na depresję często nie są w stanie pojąć ogromu problemu, sprowadzają ją do miana kłopotu, który da się wyleczyć dobrym słowem czy zmianą podejścia. Niestety tak nie jest, i chciałabym uczulać coraz więcej ludzi, by nie umniejszali problemów innych ludzi tylko dlatego, że w ich mniemaniu to nic takiego, bo każdy ma swoją wrażliwość i granice. Dla niektórych te granice są już na tyle przekroczone, że choćby mała krytyka może zdecydować o losie człowieka, który od dawna już żył w absolutnej beznadziei.
"Czy gdyby istniał jakiś przełącznik który choć na moment uwalniał by chorego spod władzy choroby, czy chory nadal chciałby odejść?" - wiesz, przy depresji najgorsze jest to, że można z nią żyć, i wcale paradoksalnie nie jest to dobre, bo lepiej, gdyby jej oczywiście w życiu człowieka nie było. Chodzi mi o to, że te właśnie momenty, w których chociaż przez chwile "jest ok" są strasznie zdradliwe, napełniają człowieka nadzieją na to, że może być inaczej, i wtedy człowiek (tak sądzę) nie myśli o swoim końcu, o końcu swoich wewnętrznych cierpień, ale pojawia mu się małe światełko, że da się to ogarnąć. To są krótkie przebłyski, które znikają tak szybko jak się pojawiają, zabierając tę świeżą nadzieję i zostawiając w tym miejscu kolejną dziurę ziejącą pustką, którą odczuwa się w każdym następnym dniu. Nie wiem czy to co piszę jest jasne, ale żeby już nie przedłużać, bo i tak trochę się nagadałam; miło mi, że podjąłeś temat i mam nadzieję, że nie zanudziłam Cię zbytnio. Pozdrawiam Cię pięknie.
Choroby duszy nigdy nie są łatwe, podobno ludzi dzieli się na tych co się leczą i tych niezdiagnozowanych a gdy spojrzeć po ludziach nas otaczających szybko rozumiemy że to nie do końca jest czarny humor.
Piszesz o przypadkach ciężkich, beznadziejnych, nieuleczalnych. Tych w których pacjent resztką woli wybiera "ostateczne rozwiązanie" choć czasem warto się zastanowić czy te demony nie wżarły się w niego tak sprawnie że to one za niego decydują. Właśnie ta integracja chorego z jego demonami powoduje kłopot. To co przedstawiłaś w wierszu ta zapalczywość pacjentki by nie dać lekarzowi dojść do słowa czy to samo zaparcie może pochodzić od tych demonów które ją zniewoliły? Czy jednak jest to ostatni świadomy akty myślowy chorego? Uważam że ten dylemat jest największym ciężarem w takich sprawach.
Czy gdyby istniał jakiś przełącznik który choć na moment uwalniał by chorego spod władzy choroby, czy chory nadal chciałby odejść?
A może okazało by się że na prawdę jest zmęczony tą walki chce już w końcu spokoju... Świętego spokoju. I właśnie dla tego lekarzowi nie pozwala na jakiekolwiek próby, bo wie, że to przedłuża tylko jego agonię.
Pozdrawiam Cię również,
miłego dnia!
Ty oczekujesz ode mnie romantycznych wierszy o miłości, a w zamian dajesz wizytę u psychiatry.
Dobrze, że to nie twoja wizyta, bo peel był przypadkiem beznadziejnym.
Ten twój wiersz stoi okrakiem pomiędzy horrorem psychologicznym, a czarnym humorem.
Ale już w profilu określiłaś się jak miłośniczka melancholii, która często wizytuje twoje utwory.
Melancholia oznacza czarną żółć. To z czasów, kiedy lekarze przystawiali pijawki i upuszczali krew, aby pozbyć się tzw.humorów. Trochę racji mieli, bo dziś humory określilibyśmy jako hormony, głównie neurohormony. Dziś melancholią określa się lekką depresję.
Depresja nie jest mi obca, od czasu kiedy straciłem pod pociągiem kawałek nogi. W zasadzi nauczyłem się już używać protezy, choć obciera jak diabli. Brak pracy jednak powoduje, że żyję na krawędzi nędzy.
Ostatnio poszedłem na oddział psychiatryczny z rozpoznaniem depresji, tylko dlatego, że w szpitalu miałem żarcie za darmo i nie musiałem zużywać energii. Niestety nic z tego nie wyszło, bo oddział wraz ze mną zaraził się covidem i musiałem wrócić do domu.
No cóż, próbowałem.
O tyle dobrze, że przez covid przebrnąłem lżej niż przez katar.
Niestety, teraz głoduję.
Pozostaję jednak romantykiem.
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Edmund
GRANICE
Czas, co z miejsca zboczył,
zapętlił postronek.
I skurczyły się nagle
wszystkie świata strony.
Horyzont zacieśniony, raptem,
do ścian czterech.
Nieskończoność odcięta
z dachu do parteru.
W pół drogi.
W pół słowa.
Pół mózgu, jakby śmierć,
jak czarny atrament.
Wzrok palą cudze mózgi,
chore, jak żądze rozpasane.
Albo bez żądz,
na wpół, na ćwierć
złamane.
Pół kroku i poznam prawdę.
Przy drzwiach już jestem.
Cóż to!?
Nie ma klamek!?
J.E.S.
po pierwsze interesujący z Ciebie człowiek, chociaż może to być złudne, bo jednak określam to na podstawie jedynie słów w internecie; nie mam jednak podstaw, by w nie nie wierzyć.
Podoba mi się jak przytaczasz części ze swojego życia, i trochę targa mną zazdrość, bo mnie na takie otwarcie nie stać. Może to dobrze, może źle - zależy kto patrzy.
Depresję najgorzej przeżywa się (no wiesz, chyba, tak słyszałam, czy coś) we własnym domu, bo z czasem jej pogłębiania zaczynania się nienawidzić tego azylu, który niegdyś był schronieniem przed światem. Dzisiaj właśnie ze względu na covid stosuje się teleporady, nawet w zakresie pomocy psychiatrycznej. Nijak ma to się do pomocy, chociaż pewnie są ludzie, którym lżej po wylaniu z siebie tej "żółci", która doskwiera i truje. To jednak zależy od stopnia zaawansowania depresji, nie zawsze da się słowem uratować czyjeś życie. Przypadki chodzą po ludziach...
...dziękuję za przeczytanie kolejnego mojego wiersza, bardzo mi miło. Również pozdrawiam!
Dziękuję za przychylność.
To taka moja mini seria z tymi wizytami u psychiatry, nie lubię się chwalić, ale jakby co, to zapraszam do dwóch poprzednich, ale chyba już tam byłeś (chociaż pewności nie mam).
Też pozdrawiam!
Autor poleca
Inne wiersze z tej samej kategorii
Inne wiersze tego autora
Nasza strona korzysta z plików cookies. Używamy ich w celu poprawy jakości świadczonych przez nas usług. Jeżeli nie wyrażasz na to zgody, możesz zmienić ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji na temat wykorzystywanych przez nas informacji zapisywanych w plikach cookies znajdziesz w polityce plików cookies. Czytaj więcej.
Szanowni Użytkownicy
Od 25 maja 2018 roku w Unii Europejskiej obowiązuje nowa regulacja dotycząca ochrony danych osobowych – RODO, czyli Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych).
W praktyce Internauci otrzymują większą kontrolę nad swoimi danymi osobowymi.
O tym kto jest Administratorem Państwa danych osobowych, jak je przetwarzamy oraz chronimy można przeczytać klikając link umieszczony w dolnej części komunikatu lub po zamknięciu okienka link "Polityka Prywatności" widoczny zawsze na dole strony.
Dokument Polityka Prywatności stanowi integralny załącznik do Regulaminu.
Czytaj treść polityki prywatności