neony
neony atramentową nocą
linie wysokich napięć w nas
latarnie sodowe i mdłe
mgliste światło...
samotność od lampy do lampy
spacery porą zabronioną
szum autobusów w tle
i dźwięk zamykanych w tramwaju
drzwi...
w dali szarość socjalistycznych
klocków lego
magazyny na nie wiadomo
co
industrialne czasy fabryk i kominów
jak gotyckich katedr z cegły czerwonej
dymiące niebiesko wartburgi i trabanty
co jakiś czas niebo szczelnie zasnute
szaro-mglistą za ciężką kotarą
od dekad nie praną...
tamte czasy jak dalekie echa
pukanie już słychać do drzwi
ludzi tłum co jak wąż Czas przewinął
na horyzontach istnienia
maksymalnie udanego...