***sekundy
gdy światłość z wysoka mnie oświeciła
pięknego marcowego dnia u progu
wiosny
w świątyniach krakowskich czytano
“oto wszystko czynię nowe…”
a Mama moja była podobno bardzo
szczęśliwa…
nie zapomnę tamtych sekund jak wieki długich
gdy od ołtarza do ławki wracałem
w dniu Pierwszej Świętej Komunii…
w neogotyckim kościele na Piaskach Starych
pod “Najświętszego Serca Pana Jezusa”
wezwaniem...
potem odszedłem na długie lata
błądziłem po manowcach tego biednego
z dnia na dzień i z nocy na noc
coraz bardziej nieszczęśliwego
świata…
a On mnie szukał bez chwili wytchnienia
jak rodzic gdy dziecka szuka
co się gdzieś
zgubiło
zjawiał się w snach - zjawił nawet raz na jawie
gdy w noc czarną w zwykłym kościele
w mazurskiej wiosce w Rybnie pomorskim
łagodna Wszechmoc zewsząd mnie lekko otuliła
wtem znikły na moment rozpacze wszelkie
istnienia…
aż nadszedł moment kulminacyjny
gdy oczy me naprawił - to już nie są wiersze…
kiedy na ołtarze wynoszono wielkiego Polaka
ja zostałem uleczony - może głowę dam
kiedyś za to…
ilekroć chcę nad sobą i nad światem płakać
włączam te słynne sekundy na Placu
gdy Jan Paweł błogosławi tłumy…
oddaje matce dziewczynkę…
w tym czasie martwy morderca
celuje prosto w Jego wielkie serce
padają strzały - tłum płacze jak mąż jeden
Papież się osuwa z twarzą zbolałą
a kierowca meleksa wychodzi prawie
z siebie...
On w niemocy strasznej
jak w Getsemani ogrodach
powtarza tylko słowa
“Matko moja…matko moja...”
i nic więcej nie mogąc
wszystko dla Niej może uczynić
lecz to nie tylko Turek srebrem zwiedziony
strzelał do Ojca kulami z korony
to ja po wielekroć słowami złymi
w serca celowałem
to ja złem za dobro odpłacałem
nienawiścią bezdenną do Ojca
strzelałem
a On mi cicho teraz mówi do serca
w innej zupełnie jaśniejszej
godzinie
“szukałem i ciebie, a ty przyszedłeś
do mnie”
przebacz wszystkim winowajcom
I też sobie umiej przebaczyć
im bardziej mnie nienawidziłeś - tym bardziej cię kochałem
i wszystko tobie i ludziom już dawno
przebaczono…
***