Maska
Udając radość w blasku zmęczonych oczu.
Tańczą te oczy, jak iskry w grze,
Popijam szampan, słodki lecz szary w tle.
Smak na języku gorycz ma cienką,
Ulatuje radość, ciężarem przygnieciona.
Cisza nagła, ostra jak noc,
Uderza niewidocznie, z całą swą mocą.
Prawy sierpowy z pustki spada,
Potem lewy, w zwolnionym ruchu wpada.
Chwieję się, walka przegrana,
Dusza rozbita, cena nieprzebrana.
Tłum wiwatuje, krzyk się wzmaga,
Lecz w hałasie nie ma ukojenia.
Rozpływam się, niewidoczna, niesłyszana,
Znikam, jak echo, jak słowo, zapomniana.