Szafa święta
Porąbana w drzazgi i w piecu się pali
Moja droga szafa mój kochany azyl
Ojczym oraz babka tego dokonali
- on tam się brendzlował głupi pojebany
Tyle-m tam się chował całymi latami
Objawień i wizji modlitw wyszeptanych
Była arką świętą schron przed pijakami
Była mi tak droga więc ją posiekali
Pali się a oni patrzą w moją stronę
Dominik skulony wszystko zagrabione
- od jutra pod Tesco będziesz muzykował
Tarabanił w garnki się kompromitował
Ze samego rana kopaniem zbudzony
Torba ze garnkami w ciemność wyrzucony
Idę pod sklepisko majdan rozłożony
Gram a ludzie idąc pukają się w głowy
Policja przybyła ojczym z krzaków wyszedł
Dłonie tarł bezwiednie radosny w swej pysze
- znowu uciekł z domu luj upośledzony
Znowu coś wymyślił wstyd znów przyniesiony