Towarzysz Miasnikow -wyprawa kijowska
Oni dalej ciągnęli tabory tacy dzielni.
Posłuszne żelazisko stękało cierpliwie
Jakby melodią swoją prosiło o chwilę,
Na odpoczynek albo oliwienie im dobre
Kilometry przed nimi -mają być odporne.
Konie w ósmym pułku przyciągały oko
Pielęgnacją i pięknością od innych jak dotąd
Proporce ciemnożółte jak to stare złoto,
Gdy lśni, aż dech zapiera mocą tak głęboką
A imiennik to książę Józef Poniatowski
Bóg, Honor i Ojczyzna –napis jakże swojski.
Bodaj jeszcze to ptactwo zbudzone zaprzęgiem
Wtórowało im śpiewem lecąc sporym kręgiem,
Zdziwione od lat ruchem wojsk gęstym lasem
Świergotało wesoło by wygrać marsz z czasem.
Uciekały się niebiosa w chmurne rzęs zasłony,
Nasze pułki to rosły, to kryły się w dłoni.
W pieszczocie gołębiej chmurki zaś w górze
Oddalały się dając słońcu świecić dłużej.
Niedosyt, martwa pustka lub wód struga
Cuda widziały pułków a lista ich długa.
Austiny-Putiłowe rosyjskie zdobyczne
Pancerne samochody były nasze chytrze.
Gołębie smutne z boku patrzyły posępne,
Że ich służba pocztowa nie zda się doszczętnie.
Mało czasu a trening w tydzień był zbyt krótki
Jeszcze zdążą polecą ,wrócą do ich budki.
Wtulone opowiedzą ważną tu historię
Jak służyły w wyprawie raczej mało hojnie.