w niemym kinie
zmoro przeklęta w czarnej godzinie
bo nadal w miłość wierzę . dlatego
poczekam cicho zanim nie miniesz
a potem z nocą uwiję wianki
z gwiazd co srebrzyście malują twarze
z księżycem panem niczym z kochankiem
na niebie stworzę zmorne kolaże
kiedy już skończę cała złość minie
a ty choć czarna to wdziejesz błękit
i zatańczymy jak w niemym kinie
odziane w miękką senność sukienki
.
czasem jest mi wszystko jedno
co kto sobie myśli o mnie
najważniejsze znaleźć sedno
ciszy by się móc zapomnieć
tak bez reszty która zawsze
gdzieś pod skórą mocno siedzi
nie pozwala się wciąż zatrzeć
dając snom na zapowiedzi
a mi czasem jedno wszystko
blisko i daleko wszędzie
by rozżarzyć móc ognisko
i nie spalić się w obłędzie
.
duszny świat nocnych cieni
a bliski jak koszula
tłem tajemniczym się mieni
ekspresją snów otula
jak dama pośrodku nocy
odganiam ćmy z ogniska
gwiazd co przestrzenią uroczą
jak iskra która pryska
spadając w ciepło dłoni
pozwala śnić potęgę
której przestrzenny płomień
jest iluzyjnym pięknem
skrytym w teatrze cieni
nocy co akt przedstawia
tłem tajemnicy się mieniąc
rozkłada ogon pawia
.
to nie moja planeta
i to życie nie moje
nie wiem na co wciąż czekam
nie wiem czego się boję