Baśń biblioteczna cz5/5
- Tak, to ten sam regalik który kiedyś było ozdobą biblioteki. Za jego szybkami prezentowano każdą nowość wydawniczą – pomyślała i uśmiechnęła się do swoich wspomnień. – A może by i teraz zrobić coś podobnego jak kiedyś? – zapytała sama siebie w myślach i zaczęła dokładnie oglądać okopcony mebel. – No patrzcie, szybki całe, nawet zamek działa i kluczyk pasuje. Wystarczy kilka gwoździków, trochę farby i będzie można cię jeszcze z powodzeniem wykorzystać – dodała klepiąc witrynkę po plecach jak starego dobrego przyjaciela.
Traf chciał, że akurat w tym samym czasie realizowana była selekcja księgozbioru. Pośród książek które już nie spełniały bibliotecznych wymogów znalazła się też ukochana naszego regaliku. Wszystkie w/w pozycje zostały ułożone na sporym stole i oczekiwały na ostateczną weryfikację pani kierowniczki, która jako przewodnicząca komisji chciała jeszcze raz na nie rzucić gospodarskim okiem.
- Te osiem na chwilkę odłożymy. Coś mi się wydaje, że do czegoś nam się jeszcze przydadzą. Poczekajcie panie sekundkę – powiedziała, po czym pośpiesznie ruszyła w stronę swojego biura. Po chwili, gdy wróciła z zainteresowaniem wzięła do ręki pierwszą z odłożonych książek. – Tak jak myślałam, to właśnie od nich są te obwoluty, które niedawno znalazłam na dnie szuflady. Leżały tam chyba z czterdzieści lat, - dodała ubierając pierwszy, do tej pory rozpaczliwie oczekujący na przemiał dawny bestseller.
Następnego dnia cała ósemka cudownie ocalonych skazańców została zniesiona na parter, gdzie obok solidnie okutych żelazem drzwi bibliotecznych stał biały jak mleko regalik. Nasza baśń, bo ona to właśnie niczym siedemdziesięcioletnia panna młoda odziana w białą suknię połyskując nowiutką obwolutą rozglądała się ciekawie. Zdruzgotana nagłymi zmianami jakie zafundował jej ostatnio przewrotny los, w pierwszej chwili nie rozpoznała tego, który dawno temu rządził w cichym jarze i na zawsze posiadł jej serce. Jednak gdy usłyszała jego pierwsze słowa, to gdyby nie to, że była szyta mocną nicią, na pewno z wrażenia pogubiłaby wszystkie kartki.
– Jak zwykle pięknie wyglądasz, - powiedział szarmanckim głosem.
– To, to ty? – odparła jąkając się jak uczeń, którego zaskoczono wezwaniem do tablicy. – A ja już ciebie kochany opłakałam „suchymi łzami”. Mówili wszyscy, że spłonąłeś, - dodała pośpiesznie. – Chcieliby, ale okazało się, że jestem z dobrego drewna zrobiony, – dodał uśmiechając się.
– A co to za kolor?
- Nie da się kochana ukryć, starzeję się. Posiwiałem troszkę. Ale ty jak przed laty wyglądasz kwitnąco.
– To tylko tak ci się zdaje. Z „wierzchu liceum, a w środku muzeum”, - odpowiedziała parafrazując młodzieżowe powiedzenie. - Jest ze mną tak źle, że jedynie szczęśliwym trafem uratowałam się przed selekcją.
– Czyżbyś chciała się beze mnie wybrać na wycieczkę do papierni? Nie spodziewałem się tego po tobie, - odparł żartując. - Nie przejmuj się tym wszystkim. Dla mnie zawsze będziesz najpiękniejsza. Coś mi mówi, że teraz już na wieki będziemy razem. Zobacz gdzie nas ustawiono? Obecnie każdy, kto jedynie wejdzie na parter, już nas będzie podziwiał. Jesteśmy w końcu najważniejsi z całej biblioteki. Muszę się pochwalić, że nawet okazałem się bliskim znajomym samej kierowniczki, - paplał i paplał przeróżne mniej lub bardziej prawdziwe słowa, tak jakby chciał w jedną noc nadrobić te wszystkie stracone chwile bez swojej ukochanej. Gdy już zabrakło mu konceptu dodał z szelmowską miną. – Ale kochana, ty mi jesteś coś winna.
– Ja, co? – wyszeptała zdziwiona.
– Nie wiem czy pamiętasz, ale ja przez te wszystkie lata spędzone w ciemnicy nie zapomniałem tego, że obiecałaś mi opowiedzieć tysiąc i jedną baśń. Na razie było ich jedynie siedem.
– Ale, czy jeszcze ja dam radę? Tyle kartek mam wyrwanych, tyle słów wyblakłych, tyle wyrazów pokreślonych.
- Na pewno dasz, a dodam też, że znając ciebie to przekonany jestem, iż będą to najwspanialsze baśnie, jakie znał świat.
Tak powiedział stary regalik i poniekąd miał rację. Dzisiaj, gdy ktoś w gwieździstą noc przyłoży ucho do starych bibliotecznych drzwi, na pewno usłyszy opowieści o Sindbadzie płynącym w poszukiwaniu przygód po cienkiej strudze. O Ali Babie, który odnalazł sezam pod korzeniami starego buka rosnącego na zboczu jaru i wiele innych przepięknych opowieści, które zakochana sosna opowiada swemu królowi.
Koniec.