Wierszyk antyekologiczny
„czepnął” się do mnie komuch zielony.
Przymrużył swoje oczka cielęce
i mi co chwila zerka na ręce.
Pyta czy chęci me z gruntu szczere,
oraz nie mieszam gówna z papierem,
kładąc do wora prostymi słowy,
zużyty papier toaletowy.
Sprawdził czy w domu mam ledy wszędzie,
a potem niczym ksiądz na kolędzie
stwierdził, że grzeszę w pełniej postaci
i będę za to od jutra płacił.
Spytałem, czemu? Dał mi tabelę.
To nic, że pompę masz i panele.
Chcesz zostać eko, a to kosztuje.
Za dużo śmieci wciąż produkujesz
Zamiast robaków zajadasz steka,
zbyt wiele pijesz krowiego mleka,
posiadasz w domu maszyny liczne,
które są niezbyt ekologiczne
Palisz w kominku, a to błąd wielki.
Za często płynem zmywasz kafelki.
Las na męczarnie wielkie skazujesz,
wodą nie myjąc papier marnujesz.
Często się chwalisz nowym trykotem.
Wciąż jeździsz autem i samolotem.
Za rzadko słuchasz muzyki rege,
a tak poza tym nie jesteś vege.
I cię nie pieką serce i skronie,
gdy widzisz jak nam planeta płonie.
Zatem więc w gronie dość licznych braci,
będziesz zmuszony za to zapłacić.
Myślę pieniędzy swych nie rozmnożę.
Miało być taniej, jest coraz drożej.
Chyba na przekór woli dziejowej,
dziś na loterii zagram wizowej.