Podmorski koncert
Że ryby ponoć głosu nie mają.
To jest nieprawda, kochane dzieci,
Znam takie ryby, które śpiewają.
Ażeby zbadać dogłębnie sprawę,
Słowo za słowem ,w morskie głębiny
Razem wyruszmy dziś na wyprawę,
Zwiedzać podwodne piękne krainy.
Nim zanurzycie się w bajki słowa,
Pragnąc odkrywać wszystko, co nowe,
To Pamiętajcie, że bajka chowa
Zawsze to tylko ,co jest bajkowe.
Raz pewien tuńczyk , miłe dzieciaczki,
Srebrzystołuski i opływowy,
Który należał do zgranej paczki,
Zapragnął stworzyć zespół rockowy.
Sam trochę brzdąkał na starym nożu,
gitarze z muszli i koralowców.
Po całym prawie rozgłosił morzu,
Że poszukuje rockendrollowców.
Słyszał żeglarzy, jak na okrętach
Struny w gitarach dziko szarpali.
Taki chciał koncert w morskich odmętach
Dać na przepięknej rafie korali.
na pierwsze próby spłynęły tłumy,
Aby zaistnieć w zespołu składzie.
Tuńczyk dosłownie aż pękał z dumy,
Lecz po burzliwej z sobą naradzie
Wyłonił czterech, w tym wokalistę,
Który wysokie ''C '' miał wspaniałe,
Nadto basistę i perkusistę,
A klawiszowca przyjął na stałe.
Reszta musiała w głębiny wracać,
A choć nie mieli na to ochoty,
Nie ma co ryby brzuchem wywracać,
muszą poszukać innej roboty.
W zespole próby w najlepsze trwały;
Ryby szarpały i naparzały.
Tłukły na bębnach i na klawiszach,
już nikt nie wiedział, co to jest cisza.
Morszczuk na basie, tuńczyk na nożu;
Rockendroll płynął po całym morzu.
Rekin, co właśnie był wokalistą,
Z ''E-duru'' wyszedł nutą tak czystą,
Ze morskie skały aż wibrowały,
A wraz z nim śledzie w chórkach śpiewały.
Płaszczki, ogończe oraz sierpiki,
Sardynki, raje, nawet mieczniki,
Zwabiło dzikie rockowe brzmienie;
Wszystkie płynęły szybko ku scenie
Z perłowej masy i koralowców,
Żeby zobaczyć rockendrollowców
Później ruszały pod sceną w tany.
Cały ocean był już rozgrzany.
Szedł w tany duży, szedł w tany mały,
Rockowym rytmem płetwy pląsały.
Ryby motyle ze skrzydlicami,
Kałamarnice z ośmiornicami,
Papugoryby i krab z homarem,
Mątwy zaklęte rockowym czarem,
Błazenki małże, a nawet, foka;
Wszyscy ruszyli potańczyć rocka.
I wyginali się w rytm muzyki.
Przecież rockendroll - to taniec dziki
Działa na ryby, szarpie płetwami.
Tańczą najeżki z barakudami,
Langusta ostro kręci makrelę,
A rogatnice oraz strzępiele ,
Rozdymki, małże, kobie , mureny-
Wszystkie się pchają najbliżej sceny.
Jednak przed nimi mintai zgraja
Rockowym bitem płetwy upaja
I zapodaje łuskami szyku,
Które się na nich srebrzą bez liku.
Mienią się blaskiem wody i słońca.
Szał rockendrolla wciąż trwa bez końca.
Nawet tuż z boku rafy korali
Wygina płetwy para płetwali,
Wzburzając wodę płetwami dwiema
To jest rockendroll ! Nie jakaś ściema !
- Czy chcecie rocka ?-pada ze sceny.
Tak! -krzyczą wszyscy- Tak! Chcemy! Chcemy!
Więc znów za struny szarpnęły ryby.
Śpiewają głośno, a nie na niby.
I może nadal jeszcze śpiewają.
Więc, czy naprawdę głosu nie mają.