We are all we've got
Z mroku wyłoniły się trzy postacie. Poruszały się zwinnie jak koty. Przy skroniach karabinki wciąż poszukujące celu. Ubrani w stroje sił specjalnych, z tyłu głowy powiewające, czarne bandany. Parli w ciszy do przodu.
Wtem korytarz przeciął kolejny, tworząc skrzyżowanie. Drużyna zatrzymała się zaskoczona.
- Steve. Szpica! Rozkazał Han.
Steve bez wahania ruszył do przodu oświetlając sobie drogę latarką umocowaną pod bronią. Zdążył pokonać kilka metrów, gdy coś wielkiego jednym susem skoczyło mu na pierś, przewracając. Mężczyzna z miejsca zaczął udawać trupa, a reszta drużyny zamarła.
To "coś" wbiło czerwone ślepia w leżącego Steve'a po czym... polizało go wielkim językiem po twarzy. I odskoczyło mrok. Rozległ się cichy terkot z karabinka i przyjaciele podbiegli z pomocą.
- Jezu, co to było??? Rzucił David podając dłoń.
- Nie wiem. Odparł Steve wstając na nogi. - Ale było wielkie i ciężkie. Coś chyba je spłoszyło, bo uciekło.
- Nie mamy czasu! Odezwał się Han. Sprawdźmy dokąd prowadzi ten korytarz. I walcie do wszystkiego co choćby drgnie!
Ruszyli dalej szybkim krokiem. Po minucie korytarz się skończył i wyszli na wielką, oświetloną przestrzeń.
Han sprawdził położenie i stwierdził.
- Zgubiliśmy się. To lądowisko południowe. Po czym nadał przez radio.
- Tu Asy! Zmiana planów. Podejmijcie nas z południa. Powtarzam z południa!
Drużyna czekała przylgnięta do ścian.
W końcu z szybu nad lądowiskiem wyłonił się transporter opadając powoli w dół.
Gdy wylądował natychmiast opuściła się rampa.
- Dajemy, po kolei! Rozkazał Han.
Pierwszy pobiegł David i wskoczył do pojazdu. Za nim ruszył Steve i dołączył do nich Han.
- Udało się! Krzyknął Han i nacisnął przycisk podnoszenia rampy.
Transporter drgnął.
Wtedy wielki, czarny potwór dwoma susami pokonał lądowisko i wskoczył do środka.
Potem akcja potoczyła się szybko. Transporter uniósł się w powietrze domykając rampę, przy akompaniamencie wrzasków.
- Co to jest???
- Jezu!!!
- Nie strzelajcie! Rozszczelnicie ściany!!!
Nagle krzyki ucichły, a pojazd zniknął w szybie dokującym.
(jesteśmy wszystkim co mamy)