Krótka bajka o pączkach
Dostał paczkę wprost do rączki, odwrócił się w tył.
Grzecznie „do widzenia” rzekł, już wychodzić miał
gdy go jakiś Pan zapytał: „A dokąd tak sam?”
„Babcia moja przeziębiona, grypa ją dopadła.
Babcia bardzo lubi pączki, chętnie by dwa zjadła”.
Pan uśmiechnął się pod wąsem i pochwalił Jasia:
„Dobry wnuczek, zuch, smyk pierwsza klasa!”
Biegnie Jasio do swej babci, wie, że babcia czeka,
Idzie, idzie, dalej idzie…droga jest daleka.
Przeszedł już połowę drogi gdy go rozbolały nogi.
„Przysiądę na chwilę, skubnę tylko odrobinę,
malutki kawałek pączka”.
Skubnął Jasio kęs maleńki, potem drugi...tyci
i niewielki trzeci – oj ma apetycik!
Sam już nie wie jak to było, zjadł drugiego pączka.
Może to i dobrze – w końcu lżej jest rączkom.
Idzie Jasio dalej, Słodki ciężar niesie
a pączki wciąż pachną najcudniej na świecie!
Nie wytrzymał Jasio tak wielkiej pokusy,
włożył rączkę do torby i pączka ukruszył…
Ukruszonego przecież babci swojej nie da!
Zjadł go bardzo szybko – skończyła się bieda!
Już stał pod domem babci, do klamki sięgała rączka…
Zobaczył koleżankę – również jadła pączka.
Znowu nabrał ochoty bo był łakomczuszek
Zjadł ostatniego pączka - rozbolał go brzuszek.
Babcia dała kropelki, brzuszek boleć przestał,
ale Jasio coś nieswój, tylko cicho westchnął.
Opowiedział babuni jak kupił jej pączki,
jak go nogi bolały, jak ciążyły rączki.
Babcia się uśmiechnęła, głową pokiwała.
„Łakomczuch jest z Ciebie”- oto i prawda cała.
Nie gniewała się na Jasia, kocha swego wnuka.
Mruczała do siebie: „Dobra to nauka”