Urodzinowo w lirze
Urodzinowo w lirze, a my jak natchnieni,
Raz dobrze, raz mniej liryką słów pobudzeni
Otwieramy drzwi wyłomem, bez klucza trzeba,
Dotykamy kanonów piękna — serca potrzeba.
Zimą czy latem, każdą nastrojową nam porą
I czekamy aż laur złocisty, nam odbiorą.
Nasze wizje, nie dościgną do ramion Apolla,
On wielki, niepokonany, jak syndrom Otella.
Wizje natchną nas falami niczym ogień, dynamit,
Omamią, lirykę barwną czystą jak ten aksamit.
W nas kochani utrwalą wieczny poezji krystalit.
Liryka będzie formą ukochaną, spełnieniem
I baletem, muzą kryształową, natchnieniem,
Radością i erotyką, sztuką rozkochaną.
Zarwaną nocą, baśnią, w lirze rano omawianą.
Ech, życie, rozmową czasem poetycko przegadaną.