Towarzysz Miasnikow -część 5
Pierwsza konna armia raz-dwa wroga pogrzebie.
Pod Ozierną *patrzyłem przez lornetkę z oddali,
Jak wiesz, bojcy szli w bój, wieś całą okrążali,
Na zasieki z drutu kładli deski i maty
Pnie drzew, kurtki co mieli pod ręką psubraty.
Gdzie indziej drut kolczasty szablami rąbano
Zawzięcie i kolbami łamano, aż pękł on
Doszczętnie, rozciągano drut cięty na boki,
Wyłom powstał w okopie spory, nawet głęboki.
Wtedy z radością wiesz, podskoczyłem do góry,
Szturm trwał, walki zażarte, strzelali piechurzy.
Jeźdźcy polscy z lasu grupą gnali galopem,
Wiatr rozganiał grzywy, proporce rwał bokiem.
Setki szabel błysnęło w dłoniach jak miecz jeden,
Co ramieniem dosięga i siecze jak rzemień
I okrzyk zbiorowy, lance w dłoniach pochylone,
Dech zapierał twarze dziwne, zimne utrudzone.
Nagle seria granatów rzucona raz cięgiem
Spadła lotem ptaka, ja byłem za zaprzęgiem.
Bezwładna strzelanina, huk grzmotów czekałem,
Jak bojcy weszli gładko, zdobytym w ogniu wałem.
Rzucałem wszystkie siły, aby pod tym naporem
Zdobyć wieś a zwycięstwo odnieść przy tym spore.