Dureń!
posyłasz powoli, wiersze na pohybel.
Bez celu gonitwa - grafomanię tulę,
gwałcę literami niewinną kulturę.
Aby dużo... więcej, cherlawe punkciki,
ledwo zipią, kaszlą - teraz jestem nikim.
Ktoś w ciszy się śmieje bo reklamy lecą,
liryku nijaki, czy spółkujesz z hecą?
Przeróżne taktyki poszły na tatami,
kto komu dołoży i zęby wyłamie.
Płonne otrzeźwienie już w ruch idą szable,
a prym wiodą próżni i wrzeszczą zajadle.
Gdzieś zerkasz do tyłu w jakim miejscu jesteś,
jak śliwka parszywka w zakalcowym cieście.
Ani kroku naprzód - widzisz własne plecy,
spektakl kabaretu... pierwszy, drugi, trzeci.
Zabieram więc strofy - poniosę w ułudę,
me szare komórki do znoju pobudzę.
Choć już mało czasu... a jednak spróbuję,
wiedzy nigdy dużo, wiem - wykrzykną... dureń!
Nie, to trzeba czuć od początku do końca w sobie." - Barbara Rosiek