Grzesznik
patrzysz mi w oczy... mój Boże!
Nic nie potrafisz - rzuć kamień,
chimery młodych, na amen.
Zabijasz po cichu... ja drań,
zobacz, niedługo będziesz sam.
Podepczą, spalą i zniszczą,
chełpisz się znów martwą ciszą.
Zabrali wszystko - czy starczy?
pozostał krzyż, twój ofiarny.
Insygnia spróchniałe - gdzie twarz?
Pytam o drogę, czy ją masz?
Wiszą na ścianach bez życia,
coraz ich mniej, nawet dzisiaj.
Czy łzy na darmo wylane?
Popatrz, na ulicach... zamęt.
Uratuj ludzi... bez wiary,
stygmat stwórcy jakże stary.
Kurs zagubiłem, bom ślepy,
może od grzechów nas szczepić?