„Słońce”
A Ty z kubkiem kawy w oknie stoisz
I myślisz wciąż że czegoś Ci brak
Tak bardzo się samotności boisz
A słońce wzeszło pomimo to
Mimo Twych trosk i niepewności
I nawet gdy minie dekad sto
Tak będzie wschodzić w samotności
I gdy samotnie na niebie świeci
Dając swe ciepło i światło dnia
Ogrzewa grupkę bawiących się dzieci
Ogrzewa nagrobek, ten w cieniu pnia
I gdy zachodzi barw czerwienią
I zakochanym uciechę da
Szczęściem ich lica się zarumienią
A słońce już zaszło – tak już ma
Gdy słońca nie widzisz w mrokach nocy
A szklanka whisky już kończy się
Gdy dusza zmęczona woła pomocy
To myśl o końcu ogrzeje Cię