na brzegu
niczym dotyk aksamitu
co otuli cię swym pięknem
nim się noc doczeka świtu
będę śladem na pościeli
rozsypanych gwiazd ukradkiem
nim nas słońce onieśmieli
stanę się tęsknoty płatkiem
za tą chwilą kiedy miękczysz
mnie od wczoraj aż do jutra
gestem dłoni najpiękniejszym
wciąż szkicujesz brzegi płótna
.
nakarmiona twoim ciałem
o pół piekła jestem lżejsza
czując ciepło doskonałe
spadam syta w strofy wiersza
w którym pragnę spisać niebo
na zielonej karty łono
tam gdzie pozostałeś ze mną
niczym roztańczona młodość
ta co karmi moje ciało
bym rozpalać w tobie mogła
nieskończonej żądzy trwałość
tej co płonie jak pochodnia
życia które jest kolebką
ukochania i trwałości
dni dla których jesteś ze mną
by pokonać mnie w miłości
.