Aforyzm listopadowy (gburek wierszokleta)
Piękne wiersze pisze lecz brak w nim człowieka.
Stoi obok niego babcia starusieńka.
Nie ustąpi miejsca, nie będzie wymiękał.
Znam ja tego gburka, piękne wiersze tworzy.
Ale serca swego na nic nie otworzy.
Znam Ci go ja dobrze, wielki zeń poeta.
No ale co z tego, gdy brak w nim człowieka.
Humor on ma dobry, tylko gdy wiersz tworzy.
Gdy go skrytykujesz, tylko go rozsrożysz.
Chwalisz jego twórczość, on do raju wstąpi.
Znajdziesz błędzik mały, deszczem łez zasiąpi.
Na innego człeka nie spojrzy łaskawie.
Człek dla niego niczym mały robak w trawie.
Jego własne dobro jest dla niego pierwsze.
Po co komu pomóc? Lepiej pisać wiersze.
W sercu na dnie Gburek ma marzenie jedno.
Aby w swoim życiu być z jakąś królewną.
Była taka jedna, serce mu złamała.
Serce wyleczone, lecz rana została.
Od tamtego czasu Gburek, Gburkiem stał się.
Wcześniej był człowiekiem, w całej swojej krasie.
Teraz to już żadna nie chce nawet spojrzeć.
Blask dawnego piękna trudno dziś w nim dojrzeć.
Nie jedna mu powie, gdy zechce rozmawiać.
Mój ty dziwny człecze nie ma co udawać.
Wiersze piszesz świetne, rymy trzymasz przednie.
Człowiek z ciebie żaden. Żyć z tobą niepewnie.
Cóż z twojej poezji mój ty miły Gburku.
Pełnyś hipokryzji na swoim podwórku.
Możesz być poetą, lecz człowiekiem najpierw!
Bo inaczej sam się na tym świecie znajdziesz.