Czytanie z Apokalipsy Piotra
- Ale że to tak przy apokalipsie ci się tak urodziło?
- No tak, bo popatrz na to z tej strony, po apokalipsie nie da się wysłać listu.
- A to dlaczego? Bo wszyscy listonosze w piekle?
- Nie, nie dla tego. Choć trochę też. Ważniejsze, że po apokalipsie poczta nie sprzedaje znaczków.
- Ale co Apokalipsa i brak wiary mają wspólnego z kupowaniem znaczków? Chyba nie zrozumiałeś sensu mojego traktatu.
- Czekaj już tłumaczę. Bo wyobraź sobie takiego Tomcia. On ma bardzo ważne sprawy na głowie na przykład podwórkowy turniej gry w kapsle. Rozumiesz wielkość tego wydarzenia? No weź to poczuj! Przegrany w dziewczyńskiej sukience ma przeparadować przez całe osiedle. A wygrany zgarnia całe wpisowe (pięć złotych (tak to te pięć złotych, które ciocia dała na znaczek), paczka lizaków i trzy papierosy, które Dzidek podkradł tacie przedwczoraj. Do tego trochę innych fantów między innymi scyzoryk). A tu ciocia wyskakuje z jakimś głupim listem. Jeśli Tomek pójdzie wysłać list, to spóźni się na turniej. Wiadomo, że Tomek to grzeczny chłopiec, więc wyśle ten list, ale jutro. Ciocia nic nie zauważy, zwłaszcza że Tomek wygra.
- Piękna historia. Tomek wygrał?
- No w sumie to opcje są trzy, Wygrał, nie wygrał i nie przegrał, no i przegrał. Nie to jest najważniejsze. Najważniejsze, że gdy Tomek budzi się "jutro", to okazuje się, że wojna przyszła. A poczta zamknięta.
- Pięknie, pięknie, ale odszedłeś od tematu.
- Oj no weź, przestań, no chyba nie dostrzegłeś sensu mojego traktatu.
- Niestety nie dostrzegłem. Poważne sprawy wymagają poważnych dyskusji. Niestety opowiastka o turnieju podwórkowym nie jest zbyt poważna.
- A gdyby tak w każdym z nas siedział taki Tomek. Co prawda list już napisany, ale znaczek kupi się kiedy indziej. Tyle że "kiedy indziej" wybucha wojna i zamykają poczty. A to akurat list do ambasady.
- No tak. Teraz to ma sens.
(więc nie odnoszę się do swojego imienia)
i nawet są dwie apokalipsy o tym tytule.
W dodatku obie to apokryfy.
I nie zapomnijcie kupić znaczka ;)