Starzec
i szepcesz wszystkie te zaklęcia,
co dniom minionym skradną szybko
zmarszczek na czole twym pęknięcia.
Więc w lustro swe spoglądasz cicho.
By szukać wszystkich tych dat ważnych.
I znaleźć w końcu to przeklęte licho,
co pamięć twą upiornie drażni.
A drażni ono ją co dzień.
W powidok ciągle się przebiera.
Byś senność rozstań ze swym snem,
w codzienny bezmysł przyodziewał.
Więc patrzysz w swój kalendarz teraz,
szukając powidoku jutra.
On się już w przeszłość wprost przedziera.
A ty znów pełen złud i utrat...